Ciąża wyczekana i upragniona to szczególny czas, który chyba każda kobieta celebruje i stara się przeżyć jak najlepiej. A jak to jest z ciążą rok po roku? U Już-Nie-tylko-Mariankowej Mamy wygląda to tak, że.....
...Pierwsza ciąża to była jedna, wielka przygoda. Gdy dowiedziałam się, że zostanę mamą, trudno mi było sobie to wszystko poukładać. Co tydzień śledziłam wpisy na forach, przeglądałam czasopisma i książki dla kobiet w ciąży. Bacznie obserwowałam zmiany zachodzące w moim ciele, a dodatkowe kilogramy, co dziwne - pierwszy raz w życiu sprawiały mi przyjemność i wywoływał uśmiech, zamiast rozczarowania i rozżalenia. Pierwsze tygodnie były chyba najgorsze (no może zaraz po tych kilku ostatnich, kiedy to moja cierpliwość i wszelkie pozytywne odczucia przepadły bez wieść, a ja stałam się wiecznie stękającą, rozdrażnioną i cierpiącą na bezsenność marudą). A dlaczego były najgorsze? Bo ja zamiast się cieszyć, to zastanawiałam się - czy oby na pewno jestem w ciąży, a test się nie pomylił? A może to mój wymysł, dziwny sen, który był tak rzeczywisty, że sama w niego uwierzyłam?? Pytanie goniło pytanie. 3 tygodnie?? SERIO?? To aż tyle mam czekać na usg?? To przecież 21 długich dni i nocy myślenia i zastanawiania się, analizowania i niedowierzania?? Do tego czasu można przecież zwariować, a oszaleć to już na pewno!!
