Ogarnianie mieszkania - Pokój dla Maluchów
(Zamiana wspólnej sypialni w pokój Maluchów//samodzielne spanie Marianny we własnym pokoju.)
Udało się i wcale to nie było tak trudno, jakby się mogło początkowo wydawać.
Marianna od urodzenia spała z nami w jednym pokoju, ale w swoim łóżeczku. Chociaż przyznaję się bez bicia, że będąc w ciąży coraz trudniej było mi ją odkładać, gdy powiedzmy miała ciężką noc, bo ząbkowała i płakała co chwilę. Podniesienie mojego jakże mocno zaokrąglonego ciała to jedno, a opanowanie nieodpartej ochoty na sen - to drugie. Byłam nieprzytomna i czasem wręcz miałam wrażenie, że po 24tej działam na autopilocie, gdyż rano zupełnie nie kojarzyłam momentu, w którym miałam niby wstać i przenieść Mariannę do naszego łóżka. Często nawet podejrzewałam Mani Tatę, że to wszystko jego sprawka, a ze mnie sobie żarty robi. W końcu jednak zawzięłam się i zamiast brać Manię do siebie, utulałam ją w jej łóżeczku.
Kolejnym krokiem było wyniesienie naszej "sypialni" do dużego pokoju. Marianna zaczęła spać sama w pokoju! A co jest dla mnie największym zaskoczeniem? Po kąpieli, w piżamce, bez mrugnięcia okiem macha nam na do dobranoc i idzie do swojego pokoju!!
Jak zwykle - rodzice się boją - zupełnie nie wiadomo po co i dlaczego?
Dzieci potrafią zaskoczyć - wspominałam już o tym?
Powiem więcej, z Marianną w jednym pokoju śpi również 3 tygodniowy Stefek.
Czasem warto zaryzykować, odważyć się, spróbować, zamiast na siłę pchać się w coś, co później trudno jest odkręcić. Dziecko się przyzwyczaja, a my brniemy w błędne koło zupełnie bez sensu.
Pokoik zyskał również nowy wygląd, a wszystko za sprawą HOH Studio- projektowanie wnętrz. Profesjonalna pomoc przy urządzaniu pokoju dla dzieci rok po roku, i to w dodatku chłopca i dziewczynki, zaowocowała wspaniałym wnętrzem. Jak tylko uda nam się dokupić kilka niezbędnych dodatków - cyknę parę zdjęć.
Ogarnianie Marianny
Tu muszę przyznać jestem dumna i blada! Marianna nie nosi pieluszek w ciąg dnia - tzn. nosi pieluchomajtki, w czasie snu, gdy idziemy na spacer lub jedziemy gdzieś samochodem, ale i tak zazwyczaj są suche i załatwia się na nocnik. Po za tymi sytuacjami - chodzi w majteczkach, woła, pokazuje lub przynosi nocnik i w 95% misja zakończona jest sukcesem.
Spanie i zasypianie również mamy opanowane do perfekcji - chyba, że Mariannę dopada
atak ząbków...
Spanie i zasypianie również mamy opanowane do perfekcji - chyba, że Mariannę dopada
atak ząbków...
No właśnie -ząbkowanie... trudna sprawa - dwie trójki dołączyły do zacnego grona perełek w maninej buźce. Jeszcze tylko dwie trójki i cztery piątki i..... będzie spokój, czyli jeszcze wiele przed nami ;)
Z naszej Marianny to jest niezła spryciulka i jej umiejętności komunikacji są tak rozbudowane, że mówienie jest jej zupełnie niepotrzebne. Potrafi wprawdzie powiedzieć kilkanaście słów, ale część z nich rozumiem tylko ja i ona - taki nasz tajemniczy szyfr. Po za tym jest dziewczynką z charakterem i doskonale wie co i kiedy chce, więc jeśli tylko wyznaczy sobie cel - znajdzie sposób, aby go osiągnąć.
Ogarnianie Taty Mani i Stefka...
Nawet nie sądziłam, że Tata M&S tak świetnie poradzi sobie podczas mojej nieobecności - to było przecież 7 długich dni. Efekty uzyskane po odbyciu kursu z cyklu "Kochanie w czym Ci mogę pomóc?" przerosły wszelkie najśmielsze oczekiwania. Tata Mani poradził sobie wspaniale. Marianna złapała z nim cudowny kontakt i razem stworzyli team nie-do-pokonania. I moje gadanie, biadolenie i marudzenie okazały się niczym, w porównaniu do zwykłego skoku na głęboką wodę! Nie ma Mani Mamy - trzeba sobie radzić samemu. Efekty oszałamiające - chyba niedługo znowu gdzieś wyjadę.... tym razem wybiorę prawdziwy kurort resort&spa... a nie jakiś tam szpital...
Ogarnianie Pesto
Pesto stawiał czynny opór - zupełnie odmówił współpracy i odwyk od psich spraw i kuracja przeciw wypadaniu sierści zakończyły się fiaskiem. W związku z tym, wyjechał na wakacje - powrót przewidywany jest na koniec wakacji ( również ze względu na ciepłe dni, które nasz czworonożny przyjaciel może całe spędzać na świeżym powietrzu).
Ogarnianie Mamy Mani
Wbrew pozorom tragedii nie ma. Pierwsze koty za płoty i dzięki podwójnemu wózkowi zaliczyliśmy już trzy spaceru tylko we troje - a tego bałam się chyba najbardziej, bo Marianna to żywe srebro - z naciekiem na ŻYWE!!
Tata M&S dopiero od dziś wrócił po urlopie do pracy, więc wszystko jest na etapie docierania i organizacji - dlatego myślę, że za jakiś czas zdam relację, z tego jak sobie radzę i czy w ogóle...
No chyba, że dzieci mnie pochłoną bez reszty...
Liczę jednak, że nie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Daj znać, co o tym sądzisz