Pod koniec każdego dnia Mama Mani jest wyczerpana, pada na twarz, ostatkiem sił trzyma lekko uchylone powieki, które wydają się nieznośnie ciężkie, aby tylko trafić do celu - o którym marzy od chwili, w której brutalnie została z niego wyrwana.... łóżka. Niestety doba nie rozciąga się wraz z listą "rzeczy koniecznych-do-zrobienia-na-wczoraj", a szkoda, bo myślę, że Mariankowa Mama nie jest - w tych nigdy niespełnionych marzeniach - osamotniona. Ileż to ludzi cieszyłoby się z 36 godzinnego systemu dobowego. Oczywiście nie ma co narzekać. Ktoś powie i z pewnością w tej kwestii będzie mieć 100% rację, że im więcej na głowie, tym lepsza organizacja czasu. Tylko czy ktoś uwzględnił w tym stwierdzeniu małego, czworakującego osobnika, podążającego za mamą krok w krok i łapiącego się jej nogi przy każdej możliwiej okazji, aby tylko móc stanąć i zrobić minę prawdziwego zwycięscy?
A uśmiech tego małego Szkraba, który towarzyszy mamie wszędzie, bacznie obserwując i pomagając na tylko sobie znajomy sposób, wszystko wynagradza. Życie nabiera wspanialszych kolorów, gdy widzę Jej małe rączki z ciekawością badające otaczający świat, małe nóżki, które chcą postawić pierwsze kroki. Ten zachwyt w oczach, gdy siedzi przed wirującą pralką, jakby właśnie leciała ulubiona bajka lub zabawny pęd, którego dostaje, gdy zauważy psią miskę, której przez nieuwagę zapomniałam podnieść - a zaraz włoży rączkę, aby sprawdzić jakie to uczucie, a ja będę wycierać mokrą plamę...
To Ty Marianno dajesz mi siłę i sprawiasz, że dostrzegam rzeczy, o których istnieniu wcześniej nie miałam pojęcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Daj znać, co o tym sądzisz