niedziela, 20 grudnia 2015

Życie dwulatka....

   Za chwilę Boże Narodzenie.
 Kurczę, powiem Wam, że chociaż za oknem nie ma śniegu, a ja nie wiele się do nich przygotowuję, gdyż spędzamy je u rodziców, cholernie się na nie cieszę.
Marianna ma już prawie dwa lata. 
Niby tak mało, a zarazem pole manewru jest już na tyle szerokie, że wspólne przygotowania sprawiają nam wszystkim ogromną frajdę.

Powiedzmy takie pieczenie pierniczków....
To nic, że mąka jest wszędzie, a pies zlizuje ją z podłogi jakbyśmy właśnie rozsypały psie chrupki. 

Mieszanie mąki rączkami jest takie przyjemne!
Nie chcę jej tego odbierać!
A wrzucanie łyżką do miski to wyzwanie godne odznaki!
Sprzątania i tak zawsze mam pod dostatkiem - co tam te kilka łyżek mąki...? 
Nie rusza mnie NAPRAWDĘ nic!
Serio serio ;) 
Najważniejsze są emocje, które odczytuje z jej słodkiej buźki.