sobota, 28 czerwca 2014

Spacerowo....

Dobrobyt rozleniwia!! Na zakupy, do dziadków, na basen, do znajomych - wszędzie samochodem!! I jeszcze narzekają!Że ciasno... że może większy.... A tu proszę panika, strach w oczach, niepewność jutra - samochód popsuty i trzeba jakoś żyć! Jakoś sobie radzić! Tylko jak? Autobusem? Z MAŁYM DZIECKIEM?? Z psem???
A co!!
Kiedyś ludzie maluchem z trójką dzieci na 2 tygodnie nad morze jeździli - można?
MOŻNA!!

Tak więc Mariankowi Rodzicie zapakowali Mariankę do wózka, psa wzięli na smycz i pojechali do Mariankowych Dziadków za miasto- autobusem, metrem, a resztę przeszli na pieszo. I?? I było wspaniale! Jak fajnie, że zepsuł im się ten samochód!! Mogli wybrać się na spacer przez Las Kabacki. Odpocząć, nacieszyć oczy zielenią drzew. Poczuć wspaniałe, czyste, leśne powietrze. Porozmawiać ze sobą, bo w domu ciągle coś, a jak już jest chwila - to zjadacze czasu pochłaniają bez reszty.
 Po prostu ze sobą pobyć! Nawet nie trzeba nic mówić - najzwyczajniej ze sobą pomilczeć!

Mariankowa Mama wierzy, że nic nie dzieję się bez przyczyny. Czasem sens jest dość skrupulatnie ukryty, ale jeśli tylko się postarać - to z pewnością się go znajdzie.

Może dobrze, że ten samochód się zepsuł - szkoda tylko, że naprawa tak dużo kosztuje - bo mógłby tylko chwilowo odmówić posłuszeństwa, jeśli tak bardzo chciał  wysłać Mani Rodziców z Manią na spacer do Lasu Kabackiego...

 




czwartek, 26 czerwca 2014

Przedsiębiorcza Mama

Mariankowa Mama nie lubi przepychu, nie cierpi szpanu, robienia czegoś na pokaz. Lubi stylowo, niekoniecznie szykownie, z pewnością nie "na bogato". Nie rozumie podejścia "zastaw się, a postaw się", ani "bo tak wypada". Robi tak jak uważa, bo uważa na to, co robi.
Mani Mama nie ma problemu z kupowaniem używanych rzeczy. Sama jak była dzieckiem nosiła ubrania po starszych dzieciach - i było jej z tym dobrze.  Będąc jeszcze w ciąży - w okresie, kiedy to syndrom wicia gniazda osiągnął najwyższy poziom - Mani Mama zabrała się za urządzanie pokoiku dla córeczki i szykowaniu wyprawki. Podejść robiła bardzo wiele, szperała w internecie, szukała sklepów internetowych. Chciała wszystko pokupować, gdyż jako pierwsza z rodzeństwa miała zostać mamą i jeszcze nie było za bardzo od kogo otrzymać ubranek w spadku. Zaczęły się wielkie poszukiwania. Wszystko kusiło, ceny przerażały, a Mariankowa Mama robiła się sfrustrowana. Chciała, aby to były rzeczy wyjątkowe i nietuzinkowe, a zarazem funkcjonalne i wygodne. Najpierw wyszukiwała rzeczy, które jej się podobały - a potem szukała ich na allegro lub tablicy. I taki sposobem upolowała wiele skarbów za niewielkie kwoty. Nawet jeśli miały okazać się w przyszłości niepotrzebne - nie musiała żałować wydanych pieniędzy - bo były to grosze.
Znalazła także kilka fajnych sklepów SH - z używanymi  ubrankami zagranicznych marek. Płacąc za ubranka po kilka złotych - nie wierzyła, że takie same widzi w sklepach po kilkadziesiąt złotych.
Podobnie było z wózkiem i łóżeczkiem. Ale o tym będze oddzielny post.

Oto przykład upolowanych skarbów:
(kołderka i leżaczek- bujczek z funkcją kołyski )


 

Oczywiście, że dla dziecka chce się wszystkiego co najpiękniejsze, najlepsze gatunkowo. Tylko jakim kosztem? Czy rzeczywiście warto wszystko kupować nowe? Nakręcać tą całą machinę?
Mariankowa Mama wychodzi z założenia - że lepiej zostawić nadmiar pieniędzy na fajne gadżety, coś wyjątkowego, co posłuży na dłużej niż 2-3 tygodnie.

środa, 25 czerwca 2014

Dziecko jest całym światem... a gdzie w tym wszystkim jest Mama?

Gdy pojawia się na świecie dziecko, wymarzone, wyczekane i upragnione, to świat jakby się zatrzymał, a Ziemia zaczyna kręcić się w drugą stronę. Wszystko staje na głowie, człowiek musi się przestawić, przystosować, ba jedno jest pewne - już nic nie będzie takie samo.
Miłość matki do dziecka ( tego upragnionego i wyczekanego podkreślmy) pojawia się znikąd, a jej ogrom jest nieopisany. To dziecko jest dla niej najważniejsze na świecie i jest w stanie zrobić dla niego wszystko. Niektóre nawet przyznają się do tegootwarcie, iż partner jest na drugim zaszczytnym miejscu, zaraz po dziecku/dzieciach. Z ojcami jest troszkę inaczej - oni potrzebują więcej czasu, uczą się tej miłości, relacji, swojego nowego ojcowskiego zadania. I chociaż Mariankowa Mama nigdy nie była i z pewnością już nigdy nie będzie miała okazji poczuć się jaki ojciec - ma wrażenie, że dla nich najważniejsza jst partnerka, dopiero później dzieci.
Dziecko staje się dla kobiety cały światem, bo świat kobiety-matki  kręci się wokół dziecka. Matczyne uczucia uwalniają w niej niespożyte pokłady energii, cierpliwości i siły, że może wszystko!!
 D o s ł o w n i e wszystko!! Myśl oscylują wokół Malucha - czy głodne? czemu płacze? czemu nie płacze? cy oddycha? czemu jeszcze śpi? czemu jeszcze nie śpi?....
W przypadku Mariankowej Mamy w pewnym sensie jest podobnie. Jej świat zwariował na punkcie Marianki.  Zawsze miała problem z usiedzeniem na miejscu - ciągle coś robi, kombinuje, wymyśla - a jak już w końcu zmusi się do tego, żeby na chwilkę przysiąść i odpocząć - to momentalnie przypomina Jej się, że jest jeszcze kilka rzeczy do zrobienia. Teraz, gdy jest Mania, to już przechodzi samą siebie. Najdziwniejsze jest to, że ona nawet nie ma czasu na pomyślenie o tym, jak bardzo jest zmęczona w ciągu dnia, bo ciągle jest zajęta myśleniem "co by tu jeszcze..."
I dziś stało się coś niesamowitego - Marianna i Jej wierny przyboczny ( i wielbiciel zarazem ) - Pesto zostali zabrani przez Dziadków Marianny na spacer. Mariankowa Mama była sama w domu - jeeeeeeej - cóż to było za uczucie!!! SAMA!! Bez Pesto, bez Mani, bez Taty Mani, a Tata Mani wcale nie był z Manią i Pestem. To w 5 miesięcznym okresie bycia Mariankową Mamą nie miało jeszcze miejsca. Pełen luuuuz.... I to nie dlatego, że Mania jest męcząca - wręcz przeciwnie, jest małym aniołkiem. I nie dlatego, że Pesto jest jakiś nad wyraz męczący - bo nie.... no może czasem. Ale dlatego ,że Mariankowa Mama miała luz w głowie - wiedziała, że Mania jest pod dobrą opieką i z pewnością nic Jej się nie stanie.  Troszkę martwiła się o Dziadków Marianki - była pewna, że w razie czego Mańka zaalarmuje ich płaczem, że coś jest nie tak - a Oni zrobią wszystko, żeby tylko ich ukochana wnuczka nie płakała. Martwiła się o Nich - że będą się stresowac jak Ona zapłacze. 
W tym czasie Mariankowa Mama była w domu  i wcale nie myślała, że czegoś/ kogoś jej brakuje. Myślała o tym, że jest spokojna, może zająć się czym chce, bo wie że Maniulka jest w dobrych rękach. Była z siebie dumna, że umie wysłać Manię na spacer i mieć spokojny umysł. Zachowała odrobinę zdrowego rozsądku - nie jest zaborcza, nie świruje, nie dzwoni. Umie rozstać się z dzieckiem. Potrafi funkcjonować w świecie po za Marianką. Mariankowa Mama ucieszona tym odcięciem mentalnej pępowiny - uśmiechnęła się do siebie i puściła oko. Nie jest ze mną tak źle - pomyślała.

Zdjęcie pochodzi z:
http://www.miejscaprzyjazne.pl/article/498,Macierzynstwo-w-pierwszych-chwilach.html

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Dla Taty




Z okazji Dnia Ojca życzę Ci Kochany Tato dużo miłości, cierpliwości, pomysłowości i czasu - dla Mnie :*
                                                                                           Twoja Córeczka Marianka

Tego samego dla Tatusiów innych dzieci - aby nie zapominali o misji, jaką mają do wypełnienia!! Wasze dzieci Was potrzebują, nawet jeśli wszyscy mówią inaczej!! 
                                                                                           Mania

sobota, 21 czerwca 2014

Niezwykły prezent



Mania dostała wiele pięknych prezentów na chrzest. Ale jeden był niezwykły - a było to tak.
Mariankowa Mama zabiegana: tu serwuje zupę dla gości, tu przewinęła Mariankę, nakarmiła Ją, zbiera talerze, zanosi, odbiera, podaje.... W pewnym momencie siostra Mani Mamy prosi wszystkich o chwilę uwagi i zaczyna czytać:

 Kiedy pierwszy raz usłyszeliśmy, że będziesz
Kruszynko,
Baliśmy się uwierzyć, a przecież
Już przepełniła nas miłość.
A kiedy po raz pierwszy
Jako MAMA
Karola poczuła Cię
Jak trzepot motyla
Maleńka
To tak jakby Świat się zatrzymał
Dziś
Próbujesz już siadać,
Rozczulasz nas każdym spojrzeniem
A zakochaną w Tobie ciotkę
Chcesz przegadać gaworzeniem!
Ślicznotko,
Twój tata ochroni Cię
Przez całym złem Świata
I będziesz mu miała za złe,
Gdy już nauczysz się latać.
Chciałabym jak z bajki wróżka
Dobre czary i życzenia
Co noc szeptać Ci do uszka
I jak piękne motyle
Rozsiewać dobre sny i marzenia
Nad Twoją maleńką główką
A każde z nich doprowadzać do spełnienia.
I ptaki i złote róże,
I piękne baśnie i wiersze może?
Marianno,
Chcemy, abyś zawsze pamiętała,
Że od pierwszych już chwil
Jesteś bardzo, bardzo przez nas kochana.
                                                 (autor: Julia M.)

Ciocia Marianki skończyła czytać, a oczy Mariankowych Rodziców wypełniły się łzami wzruszenia. Ten wiersz napisała specjalnie dla Marianki. To z pewnością najpiękniejszy ze wszystkich prezentów - ponadczasowy, niewyobrażalnie prawdziwy, niepowtarzalny!



Zdjęcie pochodzi z:
http://redtown.bloog.pl/id,331034181,title,lepidoptera,index.html?smoybbtticaid=612f2f

czwartek, 19 czerwca 2014

Bycie Tatą to zaszczyt!


Bycie Tatą to zaszczyt!
Mariankowa Mama chciałaby, aby każdy mężczyzna był dumny z tego, że Mały Człowiek mówi do niego"Tato" przez wielkie "T", że łapie go za rękę w czasie spaceru i ciągnie do piaskownicy, zasypia wtulony w Jego ramiona podczas wieczornego czytania bajki...

Życie jest tylko jedno, szkoda, że wielu nie wie co traci, widząc tylko swój czubek nosa....

Mania ma Tatę, który jest przy Niej.
Na Jego widok wyciąga rączki, śmieje się, zaczepia.
Jest między nimi magiczna nić miłości  Córki do Taty i Taty do Córki.
Teraz to Tata musi dbać o tą miłość, ale już za kilka lat jej moc i siła będzie również zależała od Marianki.
Oby nigdy nie znikła!!

wtorek, 17 czerwca 2014

Sakrament Chrztu Świętego - cz. II Fotorelacja


Mariankowa Mama uważa, że przebiegu sakramentu Chrztu Świętego nie trzeba opisywać. Myśli, że fotorelacja będzie najadekwatniejszym sposobem oddania atmosfery tego wydarzenia w życiu Marianny.






 




  


A oto Mariankowy strój w pełnej krasie..

Za zdjęcia dziękujemy Przyjacielowi Mariankowej Rodziny - Łukaszowi S.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Wielki dzień - cz. I Przygotowania

Wielki dzień w życiu Marianki i Jej Rodziców. 15.06 odbył się chrzest święty ich córeczki. Przygotowania w głowie Mariankowej Mamy trwały już od bardzo dawna. Ubranko dla Mani, dodatki, menu... Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik. Mariankowi Rodzice zdecydowali, że sakrament chrztu odbędzie się w kościele, w którym brali ślub, a przyjęcie u Dziadków Marianny. 

Kilka słów o przygotowaniach...

Mariankowa Mama nie musiała się o nic martwić. Ma tak wspaniałą Rodzinę, że zawsze może liczyć na Ich wsparcie i pomoc. Babcia i Ciocia Marianki mogłyby otworzyć własny biznes polegający na organizacji imprez weselnych. Ich umiejętności kulinarne, gust i wyczucie smaku,  a także artystyczny zmysł, sprawiają, że każde przyjęcie jest niezapomnianym. Wraz z Mariankowa Mamą stanowią Trio, które nie zna granic, niczego się nie boi, a zważony krem do toru, przypalona zupa czy kogel-mogel, który wyskakuje z miksera - nie są im straszne! Burza mózgów tej trójki zaowocowała menu, którego nie powstydziłaby się najlepsza restauracja w stolicy ;)

Męska część Mariankowej Rodziny - czyli Dziadek, Tata i Wujek - to ekipa remontowo - budowlana. Panowie stanęli na wysokości zadania i w kilka dni zbudowali wspaniałe zadaszenie tarasu, dzięki czemu można było posiedzieć na świeżym powietrzu, napić się kawy i zjeść kawałek Pavlovej lub tortu chałwowego. Dodatkowym udziałem mężczyzn w organizacji przyjęcia było uwędzenie mięsiwa - karkówki, boczku i domowej kiełbasy.

W Rodzinie siła!! Jeśli tylko ma się taki zgrany team - to zorganizowanie przyjęcia z okazji Chrztu Świętego to pestka!

Jedyną rzeczą, na którą nie miała wpływy Mani Mama i nie dopięła tego na ostatni guzik - była pogoda. Ale to tylko kwestia czasu - zaraz nawiąże kontakty z kim trzeba i na następny ważny dzień Marianny będzie słonecznie.
 Dla swojej Córeczki zrobi wszystko!


środa, 11 czerwca 2014

Zapomnieć raz, a później pamiętać całe życie...

Od wczoraj męczy Mariankową Mamę jedna myśl - "Zapomniał?? Ja to możliwe??". I nie osądza tego mężczyzny, nie potępia - nie może sobie wyobrazić jego bólu i rozpaczy...

Dzisiejsze czasy są okrutne!! Ciągle trzeba się spieszyć, praca pochłania bez reszty - pęd za pieniądzem, bez którego nie ma nic... Głowa zajęta natrętnymi problemami, bo tyle jest po załatwienia.

Zapomniał raz, teraz już do końca życia nie zapomni tego dnia i swojej Córeczki... Tylko raz, ale o jeden raz za dużo...

Życie rozpada się na miliony kawałeczków przez chwilę roztargnienia, głowę zajętą spawami "ważniejszymi"...

 Czy da się je jeszcze sensownie poskładać? Przeżyć je tak, aby chociaż jednego dnia znalazł się na jego twarzy uśmiech?

Ściśnięte gardło próbuje powstrzymać łzy napływające do oczu....
Mariankowa Mama nie umie się dziś uśmiechać...
Próbuj odpędzić złe myśli....


wtorek, 10 czerwca 2014

Spontanicznie :)

Wielokrotnie już Mani Mama przekonała się o tym, że spontaniczne decyzje wychodzą Jej najlepiej. Pierwsza myśl, pierwszy pomysł - to najwłaściwszy trop i kierunek działania. Pomimo faktu, iż Mariankowa Mama jest na macierzyńskim i ma przecież niezwykle dużo czasu, spotkać się z koleżankami wcale nie jest tak łatwo. Dyspozycyjność Mariankowej Mamy jest uwarunkowana pomysłowością Marianki i Jej własnym planem dnia, który zmienia się w najmniej oczekiwanych momentach. Dodatkowym utrudnieniem spotkań towarzyskich z innymi Mamusiami jest ich dyspozycyjność i pomysłowość ich Maluchów. Umawianie się na wspólny spacer z tygodniowym wyprzedzeniem to najgłupszy pomysł jaki może przyjść do głowy, no bo niby jak przewidzieć co będzie za tydzień?? To przecież całe 7 dni najróżniejszych kombinacji w układzie planu dnia. A dzieci potrafią zaskoczyć - skok rozwojowy, ząbki, brzuszek, kupka, brak kupki, niewyspanie lub właśnie ogromny przypływ senności... Możliwości jest wiele. Tak więc, najlepiej umawiać się spontanicznie - telefon w dłoń, krótkie pytanie "Jaka sytuacja na froncie?" - i już wszystko jasne. Tak właśnie było z dzisiejszym spotkaniem w parku. Koce, zabawki, trochę cienia i troje Maluchów, o przepraszam dwoje i jedna nieco starsza Pannica. Marianna, Huber i Zosia urządzili sobie imprezkę pieluszkową na kocach. To było ich pierwsze spotkanie w trójkę - zapoznawcze można rzec. Marianna znała i Zosię, i Huberta - ale oni widzieli się po raz pierwszy i myślę, że przypadli sobie do gustu, co widoczne będzie na zdjęciach.
A Maluszkowe Mamy... szczęśliwe, roześmiane i zaaferowane miały chwilkę odpoczynku. I nie ma znaczenia, że wszystkie trzy wracały pędem do domu na syrenach - bo było warto. To był udany dzień. Spontanicznie jest najlepiej.







niedziela, 8 czerwca 2014

Pokój dla matki z dzieckiem...

Brzmi dumnie - że niby takie udogodnienie, profesjonalne podejście - żeby mamie z dzieckiem na zakupach było wygodnie, czuła się swobodnie, niemalże jak w domu.  Miejsce, w którym można nakarmić Maluszka, przewinąć, przebrać. Wszystko pięknie - marzenie wręcz. Nic tylko biegać po galeriach z wózkiem i wydawać pieniążki. Można powiedzieć, że Matka Polka powinna być szczęśliwa, że nie musi karmić w toalecie - tj  w USA, gdzie kobiety karmiące piersią w miejscach publicznych są dyskryminowane i prześladowane. (wzmianka na ten temat tutaj).
Mariankowa Mama wybrała się zatem z Marianką na zakupy. Jeden sklep, drugi - Mania zaczyna popłakiwać i nerwowo ssać rączkę. Oho... dopadł Ją mały głód. Rozpoczął się slalom między ludźmi w kierunku Pokoju dla matki z dzieckiem. Mariankowa Mama pamięta, jak wcześniej, gdy jeszcze o Mariance nawet nie śniła, widziała karmiące kobiety na ławeczkach czy między pólkami sklepowymi - dziwnie się z tym czuła. Zastanawiał się dlaczego nie korzystają z Pokoju dla matki z dzieckiem - przecież to świetne miejsce. To większy komfort psychicznych i dla niej, i dla dziecka , a przede wszystkim dla tłumów dookoła.
Bieg z wózkiem w kierunku pokoju wybawiania, z ryczącym z głodu Maluchem kończy się soczystym pocałunkiem z klamką. Do magicznego pokoju nie da się wejść, bo drzwi zamknięte są na klucz!! Jak je otworzyć? Skąd wytrzasnąć klucz? Pewnie u ochrony.... Tylko z tego co Mariankowa Mama widzi, przy drzwiach, ani też w promieniu kilkunastu metrów nie widzi żadnego przedstawiciela ochrony. I CO TERAZ?? Mania umiera z głodu, o czym bardzo głośno informuje, a Mariankowa Mama zestresowana i wściekła zastanawia się co ma zrobić? Jak nakarmić? Gdzie? Zadanie z góry skazane na niepowodzenie - Marianna je tylko w ciszy i spokoju. Płacze coraz donośniej i rzewniej. Mariankowa Mam ma ochotę usiąść na środku i mieć to wszystko gdzieś - wyjąć "butelkę" i Ją nakarmić. Teraz już wie, czemu wcześniej tak często widziała karmiące w różnych miejscach. Pokój dla Matki z Dzieckiem to tak naprawdę kolejne miejsce dla ochrony, która chroni go przed wszystkim i wszystkim, a w szczególności przed matkami z dziećmi!!!



piątek, 6 czerwca 2014

Sesja noworodkowa

Świat oszalał na punkcie zdjęć niemowląt w słodkich czapach, ubrankach, ułożonych na kolorowych kocykach, koszykach, wiaderkach... Pomysłowość fotografów nie zna granic. A słodkie maluszki podbijają serca każdego. Mariankowa Mama postanowiła, że Jej Maluszek też musi koniecznie mieć takie zdjęcia. Wiadomo, że wszystko kosztuje, ale sesję zaplanowała jeszcze przez narodzinami Marianki i odłożyła sobie na nią odpowiednią sumkę. Manieczka będzie taka malusia tylko chwilkę - warto to uwiecznić w postaci pięknych, pamiątkowych zdjęć. Zrobiła zatem rozeznanie wśród dostępnych ofert. Możliwości było wiele. Ceny różne - w zależności od ilości wywołanych zdjęć, formatu...  Mariankowa Mama w obawie, iż po przyjściu na świat Mani będzie zbyt Nią pochłonięta, napisała wcześniej (będąc jeszcze w ciąży) - gdyż nie miała pojęcia, w jakim wieku najlepiej robić zdjęcia i jak to wszystko wygląda. Zdecydowała, że najwygodniej będzie, gdy znajdzie kogoś, kto przyjeżdża do domu, aby takiego Malucha nie wozić bez potrzeby samochodem - zwłaszcza, że był środek zimy. Okazuje się, że najlepiej zrobić sesję ok. 3 tygodnia życia. Tak też Mariankowa Mama zrobiła. Umówiła się nic nikomu nie mówiąc, bo miała to być niespodzianka. Pani Dorota przyjechała z własnym przenośnym studio. Wszystko porozstawiała w Marinkowym domu i cierpliwie czekała, aż Mania zaśnie. A gdy to zbyt długo nie następowało - zrobiła kilka pięknych ujęć Mariance z otwartymi oczkami. A  gdy Mała zasnęła z ogromnym wyczyciem i delikatnością przebierała Ją i fotografowała. Efekty możecie podziwiać poniżej. Mariankowa Mama może się w nie wpatrywać godzinami i nadal nie może uwierzyć, że to Jej córcia jest na tych zdjęciach, a nie są to pocztówka z fotografiami Anne Gaddes...







poniedziałek, 2 czerwca 2014

Motywacja

Obiecanki cacanki ... dalej chyba wszyscy wiedzą jak to idzie. Tak to właśnie było z Mariankową Mamą i Jej ogromnym zapałem do ćwiczeń. Zapał był ogromny - tylko czemu musiał trafić się przy okazji słomiany? A było to tak, że po narodzinach Marianny, Mariankowa Mama już nie mogła się doczekać, aż będzie mogła zacząć ćwiczyć. Odliczała tygodnie, odliczała, aż się doczekała i właśnie wtedy, w jakiś niewyjaśnionych okolicznościach zapał przepadł bez wieści. Mariankowa mama z przerażeniem w oczach szukała go zawzięcie. Poszła na siłownie - była nawet pozytywnie zaskoczona, że nie jest aż tak źle jakby się na początku mogło wydawać. Do czasu,  gdy zawędrowała na ławeczkę do robienia brzuszków. Zaczęła się nawet zastanawiać, czy mięśnie brzucha to jeszcze są na swoim miejscu? Obolała, wycieńczona i zawiedziona wróciła do domu. Podejście drugie - ćwiczenia w domu. Już leci Mel B na youtube, już Mariankowa Mama próbuje dotrzymać kroku zgrabniutkim koleżanką pięknej i równie zgrabniutkiej Mel B, gdy..... Marianka się obudziła - smoczek wypadł! Ok - szybko zatrzymuje Mel B, leci dać smoka i z powrotem na matę - bo zapał może minąć bezpowrotnie. Kolejne minuty - pot już na skroniach Marinakowej Mamy zaczyna pomału przybierać kształt kropli. Telefon!! No nie!! "No w sumie mogę przyjechać... Ale o której? Teraz? No dobra..."  i po ćwiczeniach.... Ale Mariankowa Mama odkryła sposób na powrót motywacji - wystarczy pójść na zakupy. Jasność świateł w przebieralniach i lustra ustawione pod każdym możliwym kątem - i od razu człowiek się za siebie bierze.

Trzymajcie kciuki za Mariankową Mamę i Jej zapał, aby nie zamienił się znowu w słomkowy!!








 Źródło zdjęcia:
http://zdrofit.pl/oferta/us%C5%82ugi-dodatkowe/bieganie