niedziela, 20 grudnia 2015

Życie dwulatka....

   Za chwilę Boże Narodzenie.
 Kurczę, powiem Wam, że chociaż za oknem nie ma śniegu, a ja nie wiele się do nich przygotowuję, gdyż spędzamy je u rodziców, cholernie się na nie cieszę.
Marianna ma już prawie dwa lata. 
Niby tak mało, a zarazem pole manewru jest już na tyle szerokie, że wspólne przygotowania sprawiają nam wszystkim ogromną frajdę.

Powiedzmy takie pieczenie pierniczków....
To nic, że mąka jest wszędzie, a pies zlizuje ją z podłogi jakbyśmy właśnie rozsypały psie chrupki. 

Mieszanie mąki rączkami jest takie przyjemne!
Nie chcę jej tego odbierać!
A wrzucanie łyżką do miski to wyzwanie godne odznaki!
Sprzątania i tak zawsze mam pod dostatkiem - co tam te kilka łyżek mąki...? 
Nie rusza mnie NAPRAWDĘ nic!
Serio serio ;) 
Najważniejsze są emocje, które odczytuje z jej słodkiej buźki.

sobota, 28 listopada 2015

Życie dla siebie


Blog ostatnio nieco podupadł. Nie jest mi z tym lekko, ale nic nie dzieję się bez przyczyny. Spróbuję się chociaż trochę wytłumaczyć, abyście nadal chcieli tu zaglądać, a czasem może nawet zostawić ciele słowa wsparcia czy otuchy. 
Nie wiem jak to jest u Was, ale moje życie naprawdę się zmieniło odkąd poza córcią, mam również Stefka. Dwoje dzieci to podwójne szczęście, podwójne radości, ale również i podwójne troski. Wiem jednak jedno - nasza rodzina jest teraz NAPRAWDĘ w całości. 
Skąd to wiem?
 Nie myślę, już o tym, jak to będzie, gdy kończy mi się macierzyński. Nie martwię się na samą myśl, że dzieci pójdą do żłobka czy przedszkola, tak jak było to wcześniej. Nie martwię się również tym, że muszę wrócić do pracy. A wiecie dlaczego? Uchylę Wam rąbek tej mojej małej tajemnicy, która mam nadzieję, nie speszy się tym wcale, a wręcz przeciwnie - urośnie w siłę i stanie się moim spełnionym marzeniem. Chcę mieć życie dla siebie.

czwartek, 22 października 2015

Jesteś mamą rok po roku? Masz cholerne szczeście!

Będziesz mieć drugie dziecko? To super! Z małą różnicą wieku? To dopiero SUPER!!
 Masz wrażenie, że świat Ci się wali, bo maluch, który rozgościł się w Twoim brzuchu pojawił się w najmniej spodziewanym momencie? Jeszcze nie zdążyłaś nacieszyć się pierwszym dzieckiem, a tu już drugie w drodze? Jak to będzie? Jak sobie poradzę? - w głowie  masz ciągły mętlik?
 To ja Ci powiem, że poradzisz sobie najlepiej jak tylko można! 
Bycie mamą rok po roku, to najlepsza rzecz, jaka mogła Cię spotkać.
Wiem, co mówię, bo choć.....

poniedziałek, 12 października 2015

Czym zająć starszaka?

Starszak...
Tak mówią między sobą mamy dzieci rok po roku, na tą swoją pociechę, która przez chwilkę była jedynakiem. Mój 20 miesięczny Starszak był nim przez całe 16 miesięcy i 5 dni. Miałam wtedy czas tylko dla niej i mogłam z pomysłami szaleć do woli. Tylko, że na większość z nich była jeszcze za mała, a huśtanie na huśtawce czy przejażdżka po dzielnicy w spacerówce było jak spełnienie marzeń. Teraz wymagania i oczekiwania wzrosły. Niewiarygodnie urósł też bagaż pomysłów i możliwości mojego Starszaka. No i tu pojawia się problem, który spędza sen z powiek większej części mam rok po roku. Czym zająć owego starszaka, gdy maluch jest karmiony, zasypia, śpi, jest... karmiony lub ewentualnie zasypia w towarzystwie mamy, bo chwilowo potrzebuje jej najbardziej na świecie? Przyznam,  nie jest to łatwe. Dom do ogarnięcia - bo kto lubi siedzieć w bałaganie - a Starszak nie próżnuje. W końcu tyle jest rzeczy, które można wyciągnąć z szafek. Tu schnie pranie, tam leży sterta do prasowania, na podłodze...

środa, 30 września 2015

Wakacje cz.II


 Szum morza, ciepłe słonko....
Wakacje..... Kiedy to było?? Czas mi uciekł...Miesiąc minął, a ja już nawet zapomniałam, że na początku września spędziliśmy kilka wspaniałych dni z dziećmi nad Bałtykiem. Jakie to szczęście, że wszystko można uwieczniać na zdjęciach. Szybki przegląd folderu zatytułowane "Wakacje 2015" i już wiem, że było świetnie. Było warto spędzić te 6 godziny w trasie, by móc cieszyć się sobą. Bez myślenia, co posprzątać, co ugotować i czym właściwie zając się najpierw? W sumie to muszę się przyznać, że na wakacjach staram się odpocząć od wszystkiego - i nawet bałagan nie potrafi wyprowadzić mnie z doskonałego nastroju.

środa, 9 września 2015

Wakacje z małymi dziećmi - cudowne chwile i te trochę mniej....Cz. I


Już sama myśl o zobaczeniu tego bezkresu wywołuje we mnie dreszczyk emocji. Nawet teraz, gdy wspominam te widoki, morze, niebo, szum, fale, miły, wszędobylski piasek.....Sama buzia mi się uśmiecha do ekranu. Pamiętam doskonale, gdy pojechałam nad morze na kolonie... stałam i nie mogłam przestać na nie patrzeć. Pamiętam co wtedy czułam i za każdym razem, gdy udaje mi się dotrzeć nad nasz Bałtyk, czuję to samo - to uczucie totalnego zachłyśnięcia się szczęściem i wolnością.

Nie mogłam tak po prostu odebrać tego wszystkiego Mariannie i Stefanowi. Wiem doskonale, że nie będą pamiętać tych swoich wakacji nad morzem, ale będziemy pamiętać je my - ich rodzice. A do zapamiętania jest naprawdę dużo, choć to było zaledwie 5 dni. Było noszenie w chuście, budowanie zamków, szukanie muszelek, oglądanie zachodu słońca, skakanie przez fale.... Jak dobrze, że można robić zdjęcia bez presji ze strony kończącej się kliszy! Ale zacznę od początku....

wtorek, 18 sierpnia 2015

Codzienna walka o rodzinną anegdotę

W ramach aktywnych przygotowań do pobicia mojego życiowego rekordu - czyt. przebiegniecie magicznej 5! - wybrałam się dziś do znajomych. Rzecz jasna nie sama, tylko z całym moim stadem - ja, Marianna, Stefan, no i Pesto. Jeżdżenie z nimi to czysta przyjemność, a samo pakowanie do samochodu przyrównać można do wizyty w SPA. Gdy po 15 minutach udało mi się uspokoić Stefanka i zapakować go do nosidła, pot leciał mi już po wszystkich możliwych spadkach, Marianna posiała gdzieś but, a  pies na smyczy postawił właśnie złapać piłkę leżącą w drugim końcu pokoju.

Uff! Sytuacja opanowana!

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Projekt "Moje wyzwanie to bieganie"

Dzień leci za dniem, a ja... ciągle czegoś szukam, do czegoś dążę i wymyślam sobie nowe cele do zrealizowania, bo boję się, że najzwyczajniej w świecie nie zdążę, że życie mnie ominie, że je przegram.....
Czasem mam wrażenie, że życie mi ucieka - gonię je, pędzę ile sił w nogach, a ono bez pytania wymyka się z rąk, niczym piasek z zaciskanej z całej siły dłoni. 
Może dlatego, że zawsze byłam kiepska w bieganiu?

niedziela, 9 sierpnia 2015

Mój sposób na udany dzień

Udany dzień, niekoniecznie musi oznaczać weekendowy wypad we dwoje do Sopotu czy pucharek lodów jedzony w ulubionej kawiarni w najwspanialszym towarzystwie....

Dla mnie udany dzień to również taki, gdy mieszkanie jest posprzątane od samego rana i wystarczy tylko pościelić łóżka i włożyć do zmywarki naczynia po śniadaniu, aby móc cieszyć się TĄ chwilą.
A jeszcze piękniej, gdy wiem, że obiad został z wczoraj i generalnie zapowiada się naprawdę fantastyczny dzień.

środa, 29 lipca 2015

Sernik na zimno (na serkach homogenizowanych)

Dziś zapraszam na sernik na zimno Nie jakiś tam oszukiwany...  Prawdziwy, nie z pudełka. Prosty, szybki i naprawdę przesmaczny (podkreśla mi tu, że nie ma słowa PRZESMACZNY.... chyba po prostu jeszcze nie jedli tego sernika). Robi wrażenie na każdym, kto tylko ośmieli się go spróbować i dodatkowo wygląda obłędnie. Maliny i delikatna śmietanowo-serowa masa zalane malinową galaretką - to chyba wszystko wyjaśnia.

wtorek, 28 lipca 2015

Przegapiłam...

Stefano jest już z nami dwa miesiące. Czas pędzi jak szalony, a ja jestem przerażona i zła....
Zła na siebie, bo tak wiele już mi umknęło, tak wiele już przepadło i nigdy się nie powtórzy. 

Od zawsze mówi się, że to młodsze dziecko dostaje więcej uwagi od rodziców niż starsze. Być może tak jest - ale z pewnością nie w przypadku rodzin z dziećmi rok po roku, a już na pewno nie w naszym przypadku. 

A wszystko dlatego, że Marianna to żywe srebro, z naciskiem na "ŻYWE".
 Jak nie zwracać na nią uwagi gdy wspina się na oparcie fotela i wisi na nim jak małpka, gdy ja właśnie karmię Stefana?
Jak nie zajmować się nią, gdy on jest grzeczny i spokojny, a ona właśnie powyciągała 10 par rajstop i biega z nimi po mieszkaniu cała dumna i blada, i woła "Tiuuuuu tiuuuuu" i pokazuje, że właśnie dziś, przy 30°C niczego bardziej nie pragnie, jak je założyć?

wtorek, 21 lipca 2015

Przygoda ze smyknapokladzie.pl

Odkąd zostałam mamą, godzinami przeglądam oferty handmade'owych arcydzieł dla najmłodszych. Uwielbiam rzeczy tworzone z pasją, nietuzinkowe, wykreowane na specjalne zmówienie, urzeczywistniające mój pomysł na otaczający mnie świat. Najwspanialsze w tym wszystkim jest to, że większość tych jakże pożądanych przeze mnie rzeczy, którym przypinam dumnie brzmiącą metkę "must have", pochodzi z niewielkich firm stworzonych przez mamy specjalnie dla dzieci. To one wiedzą, co tak naprawdę jest najlepsze dla dzieci, co się sprawdzi i ułatwi funkcjonowanie z maluchem innym mamom. Starannie przemyślane w każdym calu, dopracowane do granic możliwości. Nic tu nie jest z przypadku - dobór materiałów, kolorów, nici, lamówek - wszystko ma być idealne, bo i klient wymagający....


piątek, 10 lipca 2015

Jak dużo bawisz się ze swoim dzieckiem?

Kilka dni temu jak co dzień wybraliśmy się z Trzpiotami na plac zabaw. Stefek jak zwykle spał sobie spokojnie w wózku, a Marianna podbijała świat. Już w piaskownicy zaczęła się bawić koło nieco starszej dziewczynki -Aurelki, która była z babcią. Babcia cały czas z nią rozmawiała, opowiadał co robią, gdzie pójdą, co widać dookoła, co wydarzyło się wczoraj, a co dziś, a co będzie jutro... Aurelia pięknie mówiła i wiele rzeczy powtarzała, można się już było z nią całkiem fajnie dogadać. A gdy robienie babek stało się zbyt nudne dla Marianny, obie dziewczynki ruszyły na zjeżdżalnię, a my - tzn. ja, Stefek w wózku i Babcia Aurelii - za nimi. Rozmowa jak to na placu zabaw "a ile ona ma?", " Ja jestem jej babcią, wie pani...". Patrzyłam na dziewczynki i zastanawiałam się, jak te zaledwie 3 miesięcy różnicy sprawiło, że Aurelia pięknie mówi, a Mania póki co... kilka słów w naszym język, resztę - w swoim dziecinnym. Dziewczynki wspinają się po schodkach - Marianna sama pokonuje stopnie, Aurelka z pomocą babci. Marianna biega, Aurelka chodzi....i gada, gada jak najęta, a ja zastanawiam się czy nie powinnam mówić i bawić się z Manią jeszcze więcej, aby i ona zaczęła mówić... W pewnym momencie, po kolejnym przestawieniu wózka z Stefankiem, Babcia zauważa go..."o matko! Jaki fantastyczny wózek! Ile ma to maleństwo? 5 tygodni?? To pani jest naprawdę dzielna! Dwoje maluchów, my z jedną sobie nie możemy poradzić..."

poniedziałek, 6 lipca 2015

Poznajmy się

Właśnie kończę moje późne drugie śniadanie - grzanka z masłem i dżemem własnej produkcji i myślę o tym, że skoro jednak tyle osób polubiło ManiMamę, to może wypadałoby się nieco przedstawić, opowiedzieć skąd to wszystko się wzięło i kim jesteśmy?

środa, 1 lipca 2015

Spokojnie - to TYLKO bunt

Leży sobie na chodniku mój aniołek.
 Na zmianę krzyczy i płacze, krzywi się i kopie nóżkami.
 Mój aniołek o blond loczkach miewa gorsze chwile. 
Sprawdza mnie i testuje wszerz i wzdłuż. 
Gdy nie reaguje - przestaje wyć... spogląda zdziwiony, pewnie myśli "Czy ta mama zgłupiała? 
Ja tu jej urządzam cyrk - a ona nic?"
 Spokojnie stawiam krok w przód. 
Jeden - drugi -trzeci... 
"Aniołek" twardo chce postawić na swoim.
Już prawie się złamał - już prawie daje się wciągnąć w zabawę w ganianego...ale nie, jednak woli jeszcze chwilkę popłakać i poleżeć na chodniku.
Tak -macie racje - to bunt na mariankowym pokładzie.
Musimy to przetrwać i nie dać się wyprowadzić z równowagi.
Tylko jak??


Myślę, że prędzej czy później każde dziecko przechodzi ten etap. Marianna jest charakterna - zupełnie nie wiem, po kim (??) - bo ja przecież taka jestem ugodowa, poukładana i spokojna... 
Próbuje swoich sił kiedy tylko może. A ja ćwiczę cierpliwość - szkoda tylko, że cierpliwość nie mieści się w mięśniach brzucha - miałabym już całkiem niezły sześciopak....

wtorek, 30 czerwca 2015

A co, gdy mama nie wróci już nigdy?

Gdy zostaje się mamą zmienia się spojrzenie na świat. 
Banał?
 Może... ale ja widzę i czuję to codziennie. 
Siedziałam dziś z Marianną w piaskownicy. Ona biegała na bosaka....
 Zachwycona gładziła stopami piasek, cieszyła się tym nowym, nieznanym dotąd wrażeniem.
 W jej oczach błyszczały dwa małe chochliki, które co chwilę próbowały ją namówić do jakiejś psoty.
 Może rzucić garść piasku ku niebu i obserwować spadające ziarnka niesione przez wiatr albo zakopać wielki kamyk na samym dnie wiaderka? 
Tu leci samolot, a tam przejechał motor. 
Tyle ciekawych rzeczy dookoła - a ja mogę na nią patrzeć godzinami i obserwować jak się cieszy, jak przeżywa i odkrywa świat. Jest pełna radości i entuzjazmu. 
Wygłupia się, podśpiewuje, tańczy.
 Oczywiście dzień byłby pewnie stracony, bez wybuchu płaczu, który przerodził się w atak histerii. 
Taki wiek tłumaczę sobie i idę dalej.

piątek, 26 czerwca 2015

Dzień z dwójką - jak sobie radzimy?

fot. Anita Foto
Macierzyństw rok po roku??
Czyś ty zgłupiała??
W dodatku świadomie??
Czyś ty naprawdę zgłupiała?
No i jak sobie dajecie radę????
Kurczę... no jak to jak?

Zapraszam do mariankowego domu na jeden dzień  z nami - ManiMamą, Marianną i Stefkiem.
Rozgośćcie się...

wtorek, 23 czerwca 2015

Jak zrobić idealne zdjęcie dziecku?

Myślę, że nie tylko ja zwariowałam na punkcie pstrykania zdjęć swoim dzieciom - właściwie to wręcz mam taką cichą nadzieję. Chęć złapania czułości jaką Marianna okazuje bratu jest tak ogromna, że od trzech tygodni biegam z aparatem jak szalona.

piątek, 19 czerwca 2015

Owsiane ciasteczka (bez mąki)

Łasuchowanie to jedno z moich najgorszych uzależnień, z którym kolejny raz rozpoczynam walkę... Co by mój organizm nie doznał szoku, po drastycznym odstawieniu wszelkich łakoci -tym razem postanowiłam działać łagodnie. Krok pierwszy to odstawienie słodkości gotowych, sklepowych, zawierających syrop glukozowo- fruktozowy i inne chemiczne paskudztwa.
Te własnego wypieku pozostają... chociaż w zmniejszonej ilości.

wtorek, 16 czerwca 2015

Rodzina z dwojgiem dzieci - efekty ogarniania

Pamiętacie wpis, w którym pisałam o moim planie na ogarnięcie rodziny przed pojawieniem się Stefka? Dla tych, którzy go przeoczyli lub chcieliby sobie przypomnieć - znajdziecie go TU. Dziś natomiast chcę się Wam pochwalić, co też z tych moich wielkich planów udało się osiągnąć...

czwartek, 11 czerwca 2015

Nowa rola Marianny - Nieco starsza siostra


Wszyscy dookoła zastanawiali się, jak Marianna zareaguje na pojawienie się Stefka. Przyznam szczerze, że sama byłam bardzo ciekawa, bo wiem, że mogło być różnie. Mogła być zazdrość lub totalny brak zainteresowania nowym członkiem rodziny. Nowa sytuacja jest trudna dla dorosłych, którzy tak naprawdę mają dużo czasu, aby się do niej przygotować, a co dopiero dla takiego malucha, który nie do końca jeszcze wszystko wie i rozumie.

czwartek, 4 czerwca 2015

Poród i cała reszta - czyli rodzeństwo rok po roku nareszcie razem


23-05-2015....
Nie wiem jak Wy, ale ja już słyszę tupanie - a raczej tuptanie maleńkich, słodkich stópek. Mój synek szykuje się do wyjścia. Daje mi znaki, sygnały, ale przy okazji puszcza oczko - żebym była czujna, bo On jeszcze się nie zdecydował! Szkoda troszkę - bo wtedy wiedziałabym co i jak?

wtorek, 28 kwietnia 2015

9 miesiąc ciąży - czyli ten najgorszy, nadłuższy i najbardziej drażniący!

Rozmowa z moją Sis ( Autorką bloga Lekcja Dorastania - który zawsze poprawia mi humor)
- Jak tam S. (czyli  nasz Maluch, którego imienia-nie-wolno-póki-co-wymawiać )?
- W sumie to mógłby się już urodzić.... mam dość już tego bycia w ciąży!
- No w sumie tak... to mogłabym Go zobaczyć jeszcze przed wyjazdem....
- No nie wiem... ostatnio nie uwzględniasz nas w swoim grafiku....
- Jutro?
- Hm... nie wiem czy dam radę urodzić Go do jutra, ale zrobię co w mojej mocy, by Cię tylko zobaczyć!
(....)

 Powiem szczerze - ciąża nie powinna trwać 9 mc - bo ten dziewiąty to jakaś tragedia.  Może to kwestia temperatury za oknem, a może tego, że bądź co bądź Marianna to żywe srebro ( z naciskiem na ŻYWE).... w dodatku biegające, nabijające sobie siniaki ("Matko, kto bije to dziecko??" - zapytała dziś pani pielęgniarka przed szczepieniem...), wszędzie wchodzące i wszystko chcące....

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Im później - tym gorzej! Okiem Mamy

Dzieci tak szybko rosną i uczą się świata. Zaskakują każdego dnia. Inspirują, zachwycają, dają siłę do podejmowania niemożliwego. Czas ucieka nieubłaganie, a my - dorośli boimy się stracić choćby chwilkę, bo druga taka z pewnością się już nie powtórzy. Tylko czy aby na pewno dorośli potrafią to zauważyć? Dostrzec nie tylko rosnące z dnia na dzień potrzeby, ale i możliwości swojego dziecka? Może widzą tylko to, co chcą widzieć? Może ich postrzeganie własnego dziecka jest wybiórcze? Albo tak się zafiksowali na myśli, o tym, że mają małe dziecko, że nie zauważyli jak urosło? Co chwilę kupują ubrania w większych rozmiarach, szukają zabawek bardziej skomplikowanych, dostosowanych do wieku malucha. Chwalą się przed znajomymi, jakie to ich dziecko jest mądre, jak wiele już wie i potrafi. Jednocześnie zapominają, że dziecko chodzi w pampersie, a smoczek do spania musi być, bo inaczej draka. Pije mleko z butelki - nie ma problemu, przecież jest jeszcze mały, ma czas.  Śpi z pieluszką tetrową - jako przytulanką - lub kręci róg prześcieradła - a co w tym dziwnego, skoro go to uspokaja?

Zdaje sobie sprawę, że wkładam kij w mrowisko pisząc nico kontrowersyjny tekst. Jednak nikogo nie chcę atakować, ani tym bardziej oceniać. Chcę tylko wzbudzić refleksję, skłonić do chwili zastanowienia.

czwartek, 16 kwietnia 2015

"Lodowo- truskawkowo" - czyli lody domowe

Kwiecień w pełni - wiosna już  się nawet na dobre rozgościła, a w mojej zamrażalce nadal koczuje kilka woreczków nieźle już zmarzniętych truskawek.  Patrząc na coraz większe liście na drzewach, sądzę że i sezon truskawkowy może w tym roku rozpocząć się nieco wcześniej. W związku z tym postanowiłam zrobić miejsce na nowe zapasy i w przepyszny sposób spożytkować zeszłoroczne owoce.

Chciałam się  z Wami podzielić prostym i szybki, a dodatkowo jeszcze - pozbawionym chemii- przepisem na domowe lody.
Dziś wersja truskawkowa, ale jest wiele możliwości - wszystko zależy od tego, jakie owoce mamy w zamrażalniku. Można też wcześniej zamrozić banany czy mango i kombinować!

środa, 8 kwietnia 2015

Jakie przedszkole dla dziecka??













Facebook to magiczna kraina, w której można znaleźć wszystko i spotkać każdego - chociaż nie zawsze są to tematy i ludzie, których byśmy szukali. Będąc przez jakiś czas członkinią grupy zrzeszającej mamy mieszkające w tym samym mieście - i mimochodem rzucając okiem na pytania/zagadnienia/ wpisy zauważyłam, że bardzo dużo z nich dotyczyła wyboru przedszkola dla malucha.

wtorek, 7 kwietnia 2015

Najlepsza rada dla kobiety w ciąży- "Odpuść sobie"

Przyznaje się bez bicia - nie umiem odpuścić. Pisałam już o tym wcześniej - próbowałam się tego nauczyć, ale to chyba jakaś wada genetyczna. Nie umiem usiąść i odpocząć, nudzić się, wsadzić nos w tv lub książkę - to ostatnie boli mnie najbardziej. W głowie tłoczą się myśli, pomysły - co by tu jeszcze? Co mam dziś do zrobienia? Jestem osobą dość zdyscyplinowaną i jeśli coś postanowiłam, to staram się to wykonać. Niestety potem sama jestem sobie winna i ze zmęczenia nie wiem jak się nazywam. Ale, tak jak wspomniałam - sama jestem sobie winna.

środa, 1 kwietnia 2015

Dziecko i pies w jednym domu



Od kiedy pamiętam w naszym domu były psy. Najpierw w mieszkaniu w bloku, potem w domu jednorodzinnym - jedne mieszkające na dworze w budzie, drugie domowe. Co dziwne pamiętam je wszystkie i do każdego przylgnęła jakaś zapierająca dech w piersiach opowieść. Najbardziej utkwiła mi w pamięci historia, kiedy to wraz z mamą i naszym posokowcem myśliwskim wybraliśmy się na spacer na " "Małpi gaj" - to taki teren przy jednostce wojskowej, na którym szkolą się żołnierze. Niby wszystko piękne, teren ogrodzony, w polu widzenia żywej duszy... a pies i tak znalazł dziurę w parkanie i zagryzł 5 kur na podwórku pobliskiego gospodarstwa.... Jako, że zawsze byłam uczciwym człowiekiem, chciałam namówić mamę, abyśmy zostawiły na tych zagryzionych kurach jakieś drobne pieniążki, co by się na nas gospodarz nie denerwował... ale mama wzięła mnie tylko za rękę, a psa na smycz i szybko poszłyśmy do domu.

sobota, 28 marca 2015

Najlepszy czas na zostawienie dziecka pod opieką dziadków?

Jadę samochodem.... wspaniałym Fordem K (pieszczotliwie nazywanym Fordką)  - samochodem, który był naszym pierwszym, małżeńskim autem. Z tyłu nie ma fotelika dla dziecka, nie ma również psa... Ja podjeżdżam pod uczelnie, zgarniam Tatę Mani i jedziemy na coś pysznego. Czy to sen? Czy czas się cofnął o kilka lat - Tata Mani studentem, ja jadę z domu rodzinnego.. Jedziemy na deser - tak po prostu, bez powodu... Kiedy tak było ostatni raz??? Chyba z 1,5 roku temu.... Wchodzimy do Złotych - niczym prowincjusze rozglądamy się, obserwujemy, nie możemy się nadziwić.. "O... tu teraz jest ten sklep, a tu remont zrobili.... O tamten się zamknął... Ile tu ludzi?!!" ... A za chwilę "Pamiętasz, jak kiedyś często tu piliśmy kawę, a tam jedliśmy obiad?" Znów czujemy się jak para świeżo upieczonych małżonków lub nawet para narzeczonych. Znów ten błysk w oku, słodkie buziaki i trzymanie się za ręce... Ach ta miłość!! Jak cudowni nic nie musieć... nie słyszeć wewnętrznego, wiecznie marudzącego i wyszukującego rzeczy do zrobienia głosu! 

Zapytacie- jak to możliwie?

środa, 25 marca 2015

Wyprawka dla Malucha - gadżety (nie)zbędne, ale z pewnością umilające i ułatwiające życie

Do pojawienia się Malucha zostało nieco ponad 9  tygodni. Z racji tego, że życie zmusza mnie nieustannie do ćwiczenia mojej jakże niecierpliwej cierpliwości - i tak jest już lepiej , niż było - nie przewiduję, aby nasze wielkie spotkanie mogło nastąpić szybciej.
Z jednej strony można stwierdzić, że to niesamowicie dużo czasu i w sumie  nie ma się co spieszyć. Na spokojnie, nie nerwowo .... TYLKO czy ja chcę czekać ze wszystkim do końca? Czy będę miała siłę, aby jeszcze biegać (hahahah - biegać!!! Sama siebie rozbawiłam! ) po sklepach i szukać szafek, lampek, dywaników? Chcę urządzić pokoik dla dzieci - początkowo będzie to głównie pokoik dla Marianny, ale sądzę, że i Maluch chętnie z czasem dołączy do siostry.
Przy drugim dziecku zakupów związanych z kompletowaniem samej wyprawki powinno być z pewnością mniej, niż przy pierwszym - bo dużo rzeczy już jest. Jestem też bogatsza o doświadczenie i wiem, co mi się przyda, czego mi brakowała, a co zupełnie nie przypadło mi do gustu i okazało się stratą pieniędzy. I niby wszystko wygląda tak pięknie TYLKO, że tym razem ma być chłopiec!! I wszystko co dla malutkiej dziewczynki było najlepsze na świecie i sprawiało, że wyglądała przeuroczo - musi pójść w odstawkę! HA! No i tym razem dzidziuś pojawi się pod koniec maja, a nie pod koniec stycznia - co także nieco komplikuje moją wizję o tym, że jestem już doświadczoną mamą. Tak więc uczę się od nowa - od nowa analizuje i próbuje się przygotować do tej nowej sytuacji najlepiej jak potrafię. Mojej nowej roli - Mamy Synka! I pewnie znowu nakupuję tonę niepotrzebnych ubranek, i nie wiadomo po co 30 sztuk bodziaków na rozmiar 62!!! (ponoć przewijanie chłopców jest początkowo niezłym wyzwaniem). I znowu będę miała 3 ulubione zestawy ubranek - a reszta grzecznie poczeka w szufladzie, aż Maluch z nich wyrośnie. I znowu pomyślę - no i po co ja to kupiłam?
Ale tak to chyba już jest- w ciąży kobieta pozwala sobie na więcej, a potem mądrzeje i robi wyprzedaż!
I wiadomo, że będą ubranka i kocyki... jednak tym razem trochę o gadżetach, trochę o udogodnieniach i zachciankach. Dziś  pokazuję, co chciałabym skompletować dla Malucha i na dzień dzisiejszy jestem tymi rzeczami oczarowana! Oto moje typy:

środa, 18 marca 2015

Mango w roli głównej - deser bez chemii!!

Zapach mango od kilku już lat kojarzy mi się z wakacjami w Egipcie - to były jeszcze czasy przed Tatą Mani, wyjechałam z rodzicami i rodzeństwem! Było bajecznie - dwa tygodnie totalnego odpoczynku i szoku kulturowego. Pierwszy tydzień - rejs statkiem po Nilu i zwiedzanie wszystkich najważniejszych zabytków, drugi - hotel, rafy koralowe, plaża.... Marzenia się spełniają!
To właśnie na statku codziennie piliśmy świeży sok z mango! Owoc ten pokochałam miłością bezgraniczną i od tamtych wakacji - jego zapach i smak zabiera mnie właśnie do Egiptu...

Gdy do wakacji daleko - i może nie chodzi tu o czas i miejsce, a raczej o możliwości - warto trochę się porozpieszczać i zaszaleć!

Chciałam Was więc namówić na przepyszny deser z mango w roli głównej - a chemia i kalorie wcale nie grają tu ról drugoplanowych! W ogóle ich tu nie ma!!
Jest bardzo zdrowy, a przede wszystkich idealnie smakuje.


niedziela, 15 marca 2015

Pomysł na sałatkę!

Idzie wiosna!! Ja to wiem i czuję każdym zmysłem! A skąd? A stąd, że zawsze na wiosnę mam ochotę jeść sałatki! Kuszą mnie te wszystkie zielone, czerwone i żółte - kolorowe!! Sałata, zielony ogórek! MNIAM!! Ten zapach i smak, za którym tęskniłam całą zimę!!
W tym poście postaram się regularnie zamieszczać przepisy na sałatki, które skradły moje kubki smakowe!
Sałatka z gruszką i rukolą

poniedziałek, 9 marca 2015

Los Matki - Cierpiącej? NIE, DZIĘKUJĘ!

Jak to cudownie być Mamą! Całować, tulić, rozpływać się nad każdym uśmiechem, minką, reakcją na nasz głos! Widzieć jak Maluszek z każdym dniem staje się coraz bardziej rozumny, obserwuje, poznaje.... Rozpływam się! Czas płynie, a Ono potrafi i robi coraz więcej, mój zachwyt sięga gwiazd! Piękne jest to, że mogę śledzić i aktywnie uczestniczyć w całym tym procesie, jakim jest rozwój mojego maluszka!

Tylko....czy nie masz wrażenia, że zrobiło się nieco za słodko? Zbyt pięknie? Zbyt cukierkowo?

poniedziałek, 2 marca 2015

"Dotykamy kolorów" - seria książeczek idealnych dla najmłodszych

Kompletowanie biblioteczki malucha to wcale nie taka prosta sprawa. Półki sklepowe z książeczkami dla dzieci uginają się od różności, których autorzy, a może nawet bardziej wydawcy stają na głowie, aby to właśnie ich produkt wskoczył bez zastanowienia do koszyka z zakupami, a następnie ujął serce naszego dziecka.
Jednak zanim ujmie serce Marianny, musi najpierw ująć to maniMamowe, a to wcale nie takie hop-siup. Wymagania ma ona dość wysokie. Nie wystarczy ładna okładka czy bohaterowie z aktualnie popularnego filmu animowanego czy kreskówki. Nie wystarczą krzyczące z każdej strony, naszpikowane kolorami ilustracje. Musi być mądre, przemyślane - bo ani książek, ani zabawek nie powinno kupować się bez sensu. Mają coś dziecku z siebie dać. W magicznych sposób -poprzez zabawę- przechwycić ważne dla rozwoju dziecka informacje. Niby zwykła zabawka, niby jakaś tam książka - a tu się okazuje, że nie tylko bawi, ale przede wszystkim uczy i to w dodatku ukradkiem!! Nasze niczego nieświadome dziecko zdobywa wiedzę na każdym kroku,  każdego dnia, w każdym momencie swojego życia, a skoro możemy mu w tym pomóc - to czemu nie?!
I tak oto po niedzielnym, spontanicznym wypadzie do sklepu - Mani Mama, dumna i blada, z miną zwycięzcy - wróciła z pakietem książeczek dla Marianny. To była miłości od pierwszego wejrzenia i totalny strzał w dziesiątkę - pod każdym względem. Pozwólcie, że Wam je przedstawię -

Seria "Dotykamy kolorów" Wydawnictwa YOYO


środa, 25 lutego 2015

Sesja brzuszkowa z Anita Muzal Foto

Wspominałam kiedyś, że nie znoszę pozować? Zdaje mi się, że tak - przy okazji sesji jesiennej.... 
Ustawianie się przed obiektywem krępuje mnie i nie dość, że czuję się niekomfortowo, to dodatkowo zdjęcia zupełnie mi się nie podobają. A co dopiero mówić o sesji ciążowej, kiedy to talia chyba od ciepła rozciągnęła się i zupełnie zatraciła odpowiedni kształt, tu i ówdzie przybyło i to w dodatku niekoniecznie tam, gdzie byśmy sobie tego życzyły, a każdy ruch wprawia w zadyszkę! Będąc w ciąży z Marianną nie zdecydowałam się na tego typu zdjęcia i z  pewnością nie zdecydowałabym się i tym razem, gdyby nie pomysł Anity i zdjęcia- cienie. Nie widzę siebie z odsłoniętym, gołym brzuchem, ani w bieliźnie - to nie moje klimaty. Dlatego też dla mnie był to genialny sposób na uwiecznienie mojego brzuszkowego stanu - i co najważniejsze jestem bardzo zadowolona z efektu! Czułam się swobodnie i komfortowo, nic na siłę i pełen relaks. Natomiast z powodu mojej niechęci do patrzenia w obiektyw na większości zdjęć po prostu w niego nie patrzę ;)
Oto kilka kadrów:

poniedziałek, 23 lutego 2015

A jakie będzie Twoje dziecko?

Kupiliśmy kolejny karnet na basen. W szatni pomagam przebrać Mariannę i po słodkim buziaku i spontanicznym "pa pa" idę na antresolę, a Oni - czyli Mania i Tata Mani na basen. Oni w wodzie, ja na górze. Siedzę i obserwuję. Marianna w swoim żywiole, na widok basenu robi swoją minkę No. 5 i klaszcze w rączki. Widzę jak szaleje w wodzie, ile radości jej to sprawia - macha nóżkami, chlapie, śmieje się, łapie gumowe zabawki, pływa.... To jest Ich czas! Czas Taty Mani i Mani.... Lubię na nich patrzeć. Marianna w ramionach Taty czuje się bezpiecznie, jest szczęśliwa, pogodna, zaciekawiona wszystkim, co ją otacza. Co chwila piszczy z radości! Zaczepia inne dzieci! Wyszukuje mój wzrok i macha do mnie, wysyła buziaka!
Cieszę się, że tak świetnie funkcjonuje w różnych sytuacjach, nie boi się nowości. A jeśli już się czegoś boi - to staramy się razem z Tatą Mani pokazać Jej, że nie ma się czego bać. Oswajamy, tłumaczymy, śmiejemy się, żartujemy, wygłupiamy....
Mam nadzieję, że Marianna będzie wesołą, pełną energii i przebojową dziewczynką! 

poniedziałek, 16 lutego 2015

30 - słownie TRZY ZERO

30!! Słownie TRZYDZIEŚCI!!
Brzmi poważnie, nawet trochę zanadto poważnie! I co teraz? Co dalej będzie z Mariankową Mamą?
Zdmuchnie te trzydzieści świeczek, a może będzie łatwiej tylko dwie: 3 i 0! Lata lecą - płuca już nie te same, co dawniej! Trzeba zacząć o siebie dbać! Chuchać i dmuchać! Zdrowie już nie to...oj nie   ;)

A teraz  na poważnie!

Zawsze miałam wrażenie....

piątek, 13 lutego 2015

Cel namierzony -> WYPRAWKA

 No i skończyło się rumakowanie! Mózg Mariankowej Mamy nakierowany jest na jeden cel! Tym celem jest stworzenie wyprawki dla jej pierwszego Synka!!

 A mogło być tak łatwo i bez zbędnych ceregieli - druga dziewczynka - wszystko odziedziczyłaby po Mariannie, ewentualnie kilka uroczych bodziaków i pajacyków dołączyłoby do tego zacnego grona! Ale los postawił przed Mariankowymi Rodzicami nie lada wyzwanie - będzie SYN!! Jak to się pytam "SYN?" Zamówienie składane było na dziewczynkę.... Ktoś coś źle przekazał? Niewyraźnie było napisane czy co? Teoria spisku? Ktoś zawalił sprawę?

sobota, 7 lutego 2015

Czy Mama Mani jest KOBIETĄ?

Pojawienie się Marianny sprawiło, że ze zwykłej dziewczyny, żony, kobiety - stałam się Mamą! Zmieniły się priorytety, poglądy, wizje. Myśli, uczucia, marzenia, rozmyślania - wszystko ma jeden cel, jeden temat i jedno skojarzenie!
Po pierwsze...
...gdy widzę inne dzieci, to w głowie:
 - Ooo niedawno była taka Malutka!
 - Kiedy to było, jak była taka maleńka?
 - Czy Mania też była taka maleńka - to chyba niemożliwe?
 - Niedługo też będzie taka duża!
 - Czy Marianka też będzie....?

środa, 4 lutego 2015

Pani z Przeprowadzką

 - Mamusiu czemu ta pani ma taki wielki brzuch??
- Wiesz synku, bo ta pani...... się przeprowadza - odpowiedziała moja Babcia, prowadząc mojego kilkuletniego Tatę do przedszkola..... jakieś..... jakieś.... w każdym razie dawno to było.


 I tak oto powstała nasza rodzinna anegdotka  i określenie "Pani z Przeprowadzką".


Będąc ową Panią z Przeprowadzką - a przeprowadzam się drugi raz - co powoduje, że przemyśleń jest dwa razy więcej - zastanawia mnie kilka spraw....

poniedziałek, 2 lutego 2015

Czy już wiecie? WIEMY!!

"Czy już wiecie, co będziecie mieć??" "Synek czy córeczka?" "I co? Już wiecie?"

WIEMY!!!

Ale zanim powiem to......
Potrzymam Was trochę w napięciu.
Przed snem, może niewskazane, bo potem ciężko wyciszyć się, zrelaksować.... więc czytamy z rana do pysznej kawy z pianką!!


Myśląc nad rodzeństwem dla Marianki, w głowie pojawiał mi się następujący obrazek:

Dwie dziewczynki - jedna nieco starsza (to oczywiście Marianna) z burza loków i rozgadaną buzią, druga nieco mniejsza, ze skupieniem obserwuje siostrę i próbuje ją naśladować. Siedzą na dywanie wśród zabawek, coś tam sobie gadając w nieznanym mi do końca języku... Marianna wraz z siostrą urządzają popołudniową herbatkę dla swoich lalek....

czwartek, 29 stycznia 2015

Konkurs "Zima ze śniegiem czy też bez - wcale nie musi być nudna!!"



Zakończenie konkursu "Zima ze śniegiem czy też bez - wcale nie musi być nudna"

Wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie bardzo serdecznie dziękuję za zabawę!
Wybór zwycięzców nie był łatwy! Jednak głównym założeniem konkursu był uchwycenie wspólnie spędzonego czasu z dziećmi w czasie zimy - bez względu na to czy był śnieg, czy też nie. Ciekawie spędzony czas z dzieciakami to inwestycja we wspólne relacje, budowanie niepowtarzalnej więzi, wyrażanie miłości rodzicielskiej! To tworzenie wspomnień, a dzięki zdjęciom możemy je zapisać na wiele, wiele lat!

W związku z tym, że chciałabym nagrodzić wszystkich - każdy, kto wziął udział w konkursie może  skorzystać z 10% rabatu na spódniczki tutu i pompony od More than lovely!

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Ciąża rok po roku

Ciąża wyczekana i upragniona to szczególny czas, który chyba każda kobieta celebruje i stara się przeżyć jak najlepiej. A jak to jest z ciążą rok po roku? U Już-Nie-tylko-Mariankowej Mamy wygląda to tak, że.....

...Pierwsza ciąża to była jedna, wielka przygoda. Gdy dowiedziałam się, że zostanę mamą, trudno mi było sobie to wszystko poukładać. Co tydzień śledziłam wpisy na forach, przeglądałam czasopisma i książki dla kobiet w ciąży. Bacznie obserwowałam zmiany zachodzące w moim ciele, a dodatkowe kilogramy, co dziwne - pierwszy raz w życiu sprawiały mi przyjemność i wywoływał uśmiech, zamiast rozczarowania i rozżalenia. Pierwsze tygodnie były chyba najgorsze (no może zaraz po tych kilku ostatnich, kiedy to moja cierpliwość i wszelkie pozytywne odczucia przepadły bez wieść, a ja stałam się wiecznie stękającą, rozdrażnioną i cierpiącą na bezsenność marudą). A dlaczego były najgorsze? Bo ja zamiast się cieszyć, to zastanawiałam się - czy oby na pewno jestem w ciąży, a test się nie pomylił? A może to mój wymysł, dziwny sen, który był tak rzeczywisty, że sama w niego uwierzyłam?? Pytanie goniło pytanie. 3 tygodnie?? SERIO?? To aż tyle mam czekać na usg?? To przecież 21 długich dni  i nocy myślenia i zastanawiania się, analizowania i niedowierzania?? Do tego czasu można przecież zwariować, a oszaleć to już na pewno!!

czwartek, 22 stycznia 2015

Muffiny z malinami i białą czekoladą

Jak mowa o babeczkach - to muffiny z malinami i biała czekoladą należą do moich ulubionych. Są wilgotne w środku, a połączenie malin i białej czekolady może doprowadzić do szaleństwa! Uwaga - mają właściwości uzależniające i trudno się opanować, aby nie sięgnąć po kolejną!

środa, 21 stycznia 2015

Marchewkowe ciasto


Ostatnio trochę pokombinowałam i wyszło mi całkiem pyszne ciasto marchewkowe. Na samą myśl o nim, 
znowu mam ochotę je upiec. Na takie szaro -bure wieczory czy pyszne, szybkie śniadanie nadaje się idealnie. Ostatnio zaserwowałam je na przyjęciu urodzinowym naszego Trzpiota i zniknęło tak szybko... że nie mam żadnego zdjęcia, alby pokazać Wam jak wyszło. Jak tylko w najbliższym czasie je znowu upiekę, z pewnością nadrobię te braki - sądzę, że może być to szybciej niż mi się wydaj,,, gdyż nawet pisząc przepis dla Was cieknie mi ślinka....

środa, 14 stycznia 2015

Mama na urlopie macierzyńskim - czyli praca na dwa etaty

21..... Usiadłam sobie właśnie wygodnie na kanapie z miseczką mandarynek i laptopem. Mam wrażenie, że po 14h pracy wróciłam do domu. Należy mi się przecież chwila wytchnienia, prawda? Prawda?? Proszę.....

Uświadomiłam sobie, że będąc mamą, urlop nie istnieje, a ten kto nazwał czas opieki nad maleństwem URLOPEM MACIERZYŃSKIM z pewnością był FACETEM - tak facetem, nie Mężczyzną przez wielkie M!!
Wstałam sobie świtkiem rankiem koło 7.
Luksus, bo przecież mogłam wstać o 5... albo nawet o 4.
Potem codzienny rytuał doprowadzania rzeczy na swoje miejsce.  Zasada "Odłóż to od razu na swoje miejsce" zupełnie się zakurzyła i muszę ją chyba jutro wyprać w pralce i powiesić w widocznym miejscu!
I niby wszystko wieczorem było ogarnięte, posprzątane, elegancko!
ALE..... rano nie ma na nic czasu! 
Tata Mani do pracy, tu śniadanie, tam poranna kawa, łóżko..... funkcja samościelenia zepsuta od zawsze...
Tu okruszki, tam plamy po mleku.
Pralka jeszcze nie wstawiona? Cóż za przeoczenie!!


czwartek, 8 stycznia 2015

Dzisiejszy post sponsoruje słowo "Ogarnąć"

Pomału zbliża się kres Mariankowej Mamy!! Trzeba będzie przemianować ją na Mamę.... no właśnie jaką? Mamę rok po roku? Mamę nie tylko Mariankową? Eh... to będzie nie lada wyzwanie z tą nową nazwą!!


Jakby ktoś te 9 miesięcy temu powiedział jej, że musi lepiej przemyśleć nazwę bloga, bo kto wie, kiedy w jej domu pojawi się następne maleństwo, odpowiedziałaby tonem spokojnym, aczkolwiek zdecydowanym i pewnym siebie - " Najpierw niech Mania trochę podrośnie, żebyśmy zdążyli się Nią nacieszyć!"
A tu proszę!! Wbrew temu, że zna siebie przecież od urodzenia, potrafiła zaskoczyć samą siebie! Wszystko się zmieniło, a pomysły przeskoczyły jak w kalejdoskopie, układając swe kolorowe szkiełka w obrazek, który jeszcze bardziej przypadł do gustu Mariankowej Mamie.