niedziela, 9 sierpnia 2015

Mój sposób na udany dzień

Udany dzień, niekoniecznie musi oznaczać weekendowy wypad we dwoje do Sopotu czy pucharek lodów jedzony w ulubionej kawiarni w najwspanialszym towarzystwie....

Dla mnie udany dzień to również taki, gdy mieszkanie jest posprzątane od samego rana i wystarczy tylko pościelić łóżka i włożyć do zmywarki naczynia po śniadaniu, aby móc cieszyć się TĄ chwilą.
A jeszcze piękniej, gdy wiem, że obiad został z wczoraj i generalnie zapowiada się naprawdę fantastyczny dzień.
Tylko co zrobić, jak takich dni w tygodniu jest jak na lekarstwo, a obiad z wczoraj jest tylko dziś, a jutro zabawę zaczynać trzeba od początku?
 Czemu to cholerne mieszkanie jest takie męczące? Skąd w nim tyle zawziętości? Tyle chęci rozrzucania wszystkiego gdzie popadnie?
 A co z tym obiadem się pytam? Czy obiad z wczoraj musi być tylko dziś? A gdyby tak ugotować na cały tydzień i cieszyć się 6 dniami bez myślenia "Co dziś zrobić na obiad? Co muszę dokupić?" I tyle wiecznie tego sprzątani, zmywania, wkładania do zmywarki i wyjmowania... BLECH!
Jak zdążyć ogarnąć wszystko i wszystkich, nie wyłączając siebie?

Dziś sprzedam Wam moje sposoby na udany dzień i po cichu liczę, że odwdzięczycie się mi tym samym.

Po pierwsze -  Nigdy, przenigdy nie zostawiam bałaganu w kuchni na następny dzień! 
Najgorsze co może mnie rano spotkać, to bałagan w kuchni na dzień dobry.  Chociaż jestem wieczorami padnięta, a sprzątanie garów i talerzy po obiadokolacji - która w tygodniu jest jedynym naszym wspólnym posiłkiem- jest ostatnią rzeczą na którą mam ochotę, staram się zmobilizować i jednak to wszystko doprowadzić do ładu. Nie ma nic przyjemniejszego niż rano wejść do czystej i gotowej na przygotowanie śniadania kuchni. Doskonale wiem, że gdybym jednak poległa i zostawiła to sobie na kolejny dzień - byłabym w plecy jakąś godzinkę, a wówczas rozjechałby mi się cały misternie układany plan.

Po drugie - Robię zakupy wieczorami
Dużym ułatwieniem w osiągnięciu wymarzonego celu (czyt. udanego dnia) jest robienie zakupów wieczorem. Gdy dzieci już śpią, mam chwilę aby zastanowić się, czego brakuje w lodówce. Chwila na wymyślenie menu na następny dzień, chwila na spisanie listy zakupów i wyskoczenie do sklepu. Dzięki temu mam z tym spokój przez najbliższe da dni.

 Po trzecie - Celebruje "moje i tylko moje 5 minut"-czyli codzienny rytuał odpoczynku. Gdy wracamy ze spaceru lub placu zabaw, Marianna idzie na popołudniową drzemkę, a Stefek zazwyczaj jeszcze dosypia drzemkę spacerową. Wtedy mam chwilę dla siebie. Wszystko inne czeka sobie w kolejce: rozrzucone zabawki na posprzątanie, pranie na powieszenie, zupa na ugotowanie.... a ja parzę ulubioną kawę z mlekiem, dorzucam owsiane ciastko i nie robię NIC, a z pewością nic konstruktywnego. Siedzę i robię to, na co mam aktualnie ochotę, relaksuje się i ładuje baterię. To chwila dla mnie i to ona pomaga mi przeżyć resztę dnia z uśmiechem.

 Po czwarte -  Zachowuję rytm dnia.
 O ile jest to tylko możliwe staram się  zachować określony schemat dnia. Oczywiście, aby nie popaść w rutynę, nasz dzień nie wygląda zawsze tak samo, jednakże staram się, aby pewne rzeczy były stałe. Należą do nich z między innymi pory drzemki Stefka i Marianny, wyjcie na spacer i wieczorna kąpiel. Takie schematy działania pomagają mi rozplanować dzień. Łatwiej mi przewidzieć lub zrozumieć zachowania Stefcia czy Marianny,  Sprawiają, że lepiej funkcjonuję nie tylko ja, ale i dzieci, które kojarzą ze sobą fakty i bezproblemowo wchodzą w kolejne sytuacje. A ja mam więcej czasu dla siebie.

Po piąte - Dzielę zadania do wykonania na poszczególne dni tygodnia
Odkąd jestem podwójną mamą stwierdziłam, że to bez sensu sprzątać całe mieszkanie jednego dnia - bo całe pobrudzi się równocześnie!! A trudno przewidzieć, czy za tydzień będę miała odpowiednio dużo czasu, aby znów je posprzątać?! Dlatego wprowadziłam zasadę sprzątania po trochu - i jak na razie sprawdza się bez zastrzeżeń, a o to właśnie mi chodzi - aby był efekt, a nie za wiele się namęczyć.

Po szóste - Odkładam od razu na miejsce 
To moja zmora, z którą walczę każdego dnia. Pamiętacie wpis, o głosach zza światów?? Zawsze, gdy całkiem nieświadomie chcę coś odłożyć gdzie popadnie - słyszę w głowie "Odłóż to od razu na swoje miejsce, wtedy nie będziesz tracić czasu na robienie tego dwa razy" - tak zawsze mówi moja Mama.... Rzeczywiście jest to fantastyczna metoda, ale wymaga dużej dawki mobilizacji. Rzecz jasna, Mani Tatę też nią maltretuję.


Co byście dorzuciły do mojej listy?  Macie jakieś tajne sposoby? Piszcie! Chętnie podkradnę, aby mój dzień był jeszcze lepiej zorganizowany!

Ma ochłodę tego upalnego weekendu kilka fotek Marianny w basenie - Ona chyba była rybką w poprzednim wcieleniu, bo mogłaby w nim siedzieć cały dzień!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daj znać, co o tym sądzisz