wtorek, 18 sierpnia 2015

Codzienna walka o rodzinną anegdotę

W ramach aktywnych przygotowań do pobicia mojego życiowego rekordu - czyt. przebiegniecie magicznej 5! - wybrałam się dziś do znajomych. Rzecz jasna nie sama, tylko z całym moim stadem - ja, Marianna, Stefan, no i Pesto. Jeżdżenie z nimi to czysta przyjemność, a samo pakowanie do samochodu przyrównać można do wizyty w SPA. Gdy po 15 minutach udało mi się uspokoić Stefanka i zapakować go do nosidła, pot leciał mi już po wszystkich możliwych spadkach, Marianna posiała gdzieś but, a  pies na smyczy postawił właśnie złapać piłkę leżącą w drugim końcu pokoju.

Uff! Sytuacja opanowana!

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Projekt "Moje wyzwanie to bieganie"

Dzień leci za dniem, a ja... ciągle czegoś szukam, do czegoś dążę i wymyślam sobie nowe cele do zrealizowania, bo boję się, że najzwyczajniej w świecie nie zdążę, że życie mnie ominie, że je przegram.....
Czasem mam wrażenie, że życie mi ucieka - gonię je, pędzę ile sił w nogach, a ono bez pytania wymyka się z rąk, niczym piasek z zaciskanej z całej siły dłoni. 
Może dlatego, że zawsze byłam kiepska w bieganiu?

niedziela, 9 sierpnia 2015

Mój sposób na udany dzień

Udany dzień, niekoniecznie musi oznaczać weekendowy wypad we dwoje do Sopotu czy pucharek lodów jedzony w ulubionej kawiarni w najwspanialszym towarzystwie....

Dla mnie udany dzień to również taki, gdy mieszkanie jest posprzątane od samego rana i wystarczy tylko pościelić łóżka i włożyć do zmywarki naczynia po śniadaniu, aby móc cieszyć się TĄ chwilą.
A jeszcze piękniej, gdy wiem, że obiad został z wczoraj i generalnie zapowiada się naprawdę fantastyczny dzień.