środa, 25 czerwca 2014

Dziecko jest całym światem... a gdzie w tym wszystkim jest Mama?

Gdy pojawia się na świecie dziecko, wymarzone, wyczekane i upragnione, to świat jakby się zatrzymał, a Ziemia zaczyna kręcić się w drugą stronę. Wszystko staje na głowie, człowiek musi się przestawić, przystosować, ba jedno jest pewne - już nic nie będzie takie samo.
Miłość matki do dziecka ( tego upragnionego i wyczekanego podkreślmy) pojawia się znikąd, a jej ogrom jest nieopisany. To dziecko jest dla niej najważniejsze na świecie i jest w stanie zrobić dla niego wszystko. Niektóre nawet przyznają się do tegootwarcie, iż partner jest na drugim zaszczytnym miejscu, zaraz po dziecku/dzieciach. Z ojcami jest troszkę inaczej - oni potrzebują więcej czasu, uczą się tej miłości, relacji, swojego nowego ojcowskiego zadania. I chociaż Mariankowa Mama nigdy nie była i z pewnością już nigdy nie będzie miała okazji poczuć się jaki ojciec - ma wrażenie, że dla nich najważniejsza jst partnerka, dopiero później dzieci.
Dziecko staje się dla kobiety cały światem, bo świat kobiety-matki  kręci się wokół dziecka. Matczyne uczucia uwalniają w niej niespożyte pokłady energii, cierpliwości i siły, że może wszystko!!
 D o s ł o w n i e wszystko!! Myśl oscylują wokół Malucha - czy głodne? czemu płacze? czemu nie płacze? cy oddycha? czemu jeszcze śpi? czemu jeszcze nie śpi?....
W przypadku Mariankowej Mamy w pewnym sensie jest podobnie. Jej świat zwariował na punkcie Marianki.  Zawsze miała problem z usiedzeniem na miejscu - ciągle coś robi, kombinuje, wymyśla - a jak już w końcu zmusi się do tego, żeby na chwilkę przysiąść i odpocząć - to momentalnie przypomina Jej się, że jest jeszcze kilka rzeczy do zrobienia. Teraz, gdy jest Mania, to już przechodzi samą siebie. Najdziwniejsze jest to, że ona nawet nie ma czasu na pomyślenie o tym, jak bardzo jest zmęczona w ciągu dnia, bo ciągle jest zajęta myśleniem "co by tu jeszcze..."
I dziś stało się coś niesamowitego - Marianna i Jej wierny przyboczny ( i wielbiciel zarazem ) - Pesto zostali zabrani przez Dziadków Marianny na spacer. Mariankowa Mama była sama w domu - jeeeeeeej - cóż to było za uczucie!!! SAMA!! Bez Pesto, bez Mani, bez Taty Mani, a Tata Mani wcale nie był z Manią i Pestem. To w 5 miesięcznym okresie bycia Mariankową Mamą nie miało jeszcze miejsca. Pełen luuuuz.... I to nie dlatego, że Mania jest męcząca - wręcz przeciwnie, jest małym aniołkiem. I nie dlatego, że Pesto jest jakiś nad wyraz męczący - bo nie.... no może czasem. Ale dlatego ,że Mariankowa Mama miała luz w głowie - wiedziała, że Mania jest pod dobrą opieką i z pewnością nic Jej się nie stanie.  Troszkę martwiła się o Dziadków Marianki - była pewna, że w razie czego Mańka zaalarmuje ich płaczem, że coś jest nie tak - a Oni zrobią wszystko, żeby tylko ich ukochana wnuczka nie płakała. Martwiła się o Nich - że będą się stresowac jak Ona zapłacze. 
W tym czasie Mariankowa Mama była w domu  i wcale nie myślała, że czegoś/ kogoś jej brakuje. Myślała o tym, że jest spokojna, może zająć się czym chce, bo wie że Maniulka jest w dobrych rękach. Była z siebie dumna, że umie wysłać Manię na spacer i mieć spokojny umysł. Zachowała odrobinę zdrowego rozsądku - nie jest zaborcza, nie świruje, nie dzwoni. Umie rozstać się z dzieckiem. Potrafi funkcjonować w świecie po za Marianką. Mariankowa Mama ucieszona tym odcięciem mentalnej pępowiny - uśmiechnęła się do siebie i puściła oko. Nie jest ze mną tak źle - pomyślała.

Zdjęcie pochodzi z:
http://www.miejscaprzyjazne.pl/article/498,Macierzynstwo-w-pierwszych-chwilach.html

2 komentarze:

  1. No pieknie swirusku ty! ;) i prawidlowo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mama Mani dorasta - i to jest wspaniałe, w tym zwariowanym czasie niezbędne jest zachować dla siebie chwilę wytchnienia,aby zadbać o siebie - bo szczęśliwa Mama to szczęśliwy DOM

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co o tym sądzisz