wtorek, 18 listopada 2014

Czego nauczyła mnie moja córka?

Pojawienie się dziecka to ogromna rewolucja w życiu każdego. Świat, dotychczas skoncentrowany wokół naszych potrzeb i zachcianek, zaczyna kręcić się wokół Maluszka, który dzięki nam pojawił się w naszym życiu. Teraz to On - ten Malec - organizuje każdą chwilę i zapewnia nam rozrywkę 24 godziny na dobę. Stał się panem (lub panią - jak w przypadku Marianny) naszego być i móc. Czasem trafi się egzemplarz bardziej łaskawy - wymarzony na pierwsze dziecko - bez kolkowy, niepłaczący i śpiący w nocy.
Inne Maluchy już od pierwszych dni sprawdzają cierpliwość, wytrzymałość, a przede wszystkim siłę miłości rodziców - zapewniając im wieczorne prężenie połączone ze stękaniem, wczesne pobudki, a nocne koncerty. Co bardziej pomysłowe i ciekawe świata - starają się nie tracić ani minuty cennego czasu - całkowicie lub w znacznym stopniu rezygnując ze snu w ciągu dnia. Tak więc, od samego początku Brzdąc stara się nas sobie podporządkować i ułożyć tak, aby w przyszłości mieć z nami święty spokój. Podsumowując - dzieci są sprytniejsze, niż nam się wydaje i to już od pierwszych chwil życia!!

Za dwa dni Marianna skończy 10 miesięcy i chociaż jest ona od samego początku egzemplarzem, tym łaskawszym dla początkujących rodziców - to widzę, że chociaż niewinnie, to jednak wciąż do celu, prowadzi swoje prace nad ułożeniem sobie nas - rodziców -tak, aby Jej dziecięcy świat był taki, jakim sobie go wyobraziła.
I  tym oto sposobem Marianna nauczyła mnie kilku rzeczy, o których do tej pory nie miałam pojęcia.

1. Jeśli masz coś zaplanowane - to bądź pewna, że to Twój błąd!
Dziecko zadba o to, abyś się nie wyrobiła.  Twój szkrab, może sypać sposobami odciągnięcia Cię od realizacji zamierzeń, jak z rękawa! Oto kilka przykładów, które zawsze skutkują: kupka, ulewanie, przerażający głód, w ostateczności - senność i koniecznie spanie tylko na Twoich rękach!

2. Ćwiczenie cierpliwości.
 Maluchy są w tym prawdziwymi mistrzami. Weźmy pod lupę chociażby pierwszą z brzegu  sytuację - zasypianie. Już śpi, już oddech wyrównany, głęboki, powieki zamknięte - ani drgną. Rozpoczynamy delikatną i nad wyraz precyzyjną akcję odkładania do łóżeczka. W Twojej głowie szaleją myśli, starasz się przewidzieć wszelkie możliwości i próbujesz im zapobiec. Dziecko leży w łóżeczku!! Wsiuuuu!! Jeszcze chwilkę patrzysz - śpi! Zwycięstwo! Idziesz na palcach do drugiego pokoju, po drodze zabierasz kubek z pyszną herbatą z cytryną, układasz się na kanapie, przykrywasz kocem.... gdy z drugiego pokoju dobiega Cię nawoływanie już 'wyspanego" Malucha.... Sytuacja powtarza się przynajmniej 3 razy, a co bardziej dbające o ćwiczenie cierpliwości u rodziców dzieci - potrafią całą operację powtarzać kilkakrotnie.

3. Totalny brak rutyny przy jednoczesnym utrzymaniu rytmu dnia.
Dzieci lubią stały rytm dnia. Dzięki temu wiedzą co po czym następuje i łatwiej jest im się w tym wszystkim odnaleźć. Stajemy zatem na głowie, aby jednocześnie zgrać potrzebę snu o określonej godzinie z niedzielnym obiadem rodzinnym, a wieczorny rytuał zasypiania z imprezą u znajomych. Świadomość zaburzenia rytmu przeraża, bo co będzie gdy.... marudzenie, płacz i zgrzytanie zębów - oczywiście naszych! Ustawiamy zatem cały dzień tak, aby jak najlepiej spełnić potrzeby dziecka, zapominając o sobie, o najbliższych, nie próbując nawet tego pogodzić - no bo niby JAK??
 I gdy już wszystko mamy tak pieknie jak w pudełeczku poukładane, okazuje się, że Malec ma skok rozwojowy i dziś postanowił wcale nie spać, lub też jest na tyle duży, że 3 drzemki to stanowczo za dużo i śpi tylko raz - ale za to dwie godziny, a nie tak jak do tej pory 3 razy po godzinie.
Dziecko z pewnością nie pozwoli nam się nudzić! Nie pozwoli na jakąkolwiek próbę zgrania obowiązków domowych z tymi związanymi z opieką nad nim samym!! Dzieci to spryciarze - wspominałam już o tym?

4. Zabawki są dla dorosłych!
Całe to szaleństwo związane z kupowaniem dzieciom zabawek jest totalnym nieporozumieniem.  Jeśli już bardzo chcesz kupić coś do zabawy - to kup to, czym sama chętnie się pobawisz, bo Twoje dziecko w najlepszym wypadku zerknie na to przez 5 minut.  Obserwując Mariannę wiem, że rzeczy, które przyciągną jej uwagę na dłużej niż  chwilkę - to z całą pewnością nie zabawki! Mania bawi się łyżką, miseczką, foremkami sylikonowymi do babeczek, reklamówką czy czystym praniem świeżo zdjętym z suszarki.
Ze względu na zbliżające się święta radzę - kup sobie coś fajnego, kolorowego do kuchni - wtedy z pewnością będziesz bardziej zadowolona, niż układając na półce kolejną zabawkę- kurzołapkę.


5.Odkładanie rzeczy na swoje miejsce.
Jeśli tylko coś znajduje się w zasięgu malutkich rączek bądź pewna, że na chwilę wyląduje na podłodze. Miska z praniem do powieszenia zostawiona na"za chwilę"?? Nie ma sprawy -
cała zawartość ląduje na podłodze.  Laptop na kanapie? Miska z wodą dla psa? Kubek po herbacie na szafce? Dla dziecka nie ma niemożliwego! Oczy dokoła głowy - polecam zacząć trenować!

To moja lista Top 5 - oczywiście z przymrużeniem oka. Marianna nauczyła mnie o wiele więcej tych piękniejszych stron macierzyństwa - ale o tym następnym razem!


Zdjęcie pochodzi z: http://www.trollbeads.com.pl/pl/p/Macierzynstwo/856

2 komentarze:

  1. Dokładnie tak jest. I dodałabym jeszcze jedno - gdy dziecko jest samo w pokoju i jest nad wyraz cicho oznacza to jedno...coś kombinuje;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zmienia sie perspektywa, prawda? Jeszcze jedna rzecz - jestesmy najwazniejszym wzorem dla naszych pociech a to ogrom odpowiedzialnosci. Dziecko uczy pokory,bo nazz swiat niekoniecznie pasuje do jego rzeczywistosci i co nam sie wydaje ok, to nam. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co o tym sądzisz