niedziela, 28 grudnia 2014

Tony prezentów - czyli poświąteczne refleksje stetryczałej Mariankowej Mamy

http://www.inspirki.pl/photo/772/show
Święta minęły szybko, stwierdziłabym nawet, że stanowczo za szybko!Ale co najważniejsze - bezboleśnie! Zawsze tak już jest - więcej tych przygotowań, tego biegania, załatwiania, kupowania, szykowania..... a co gorsze STRESU!  W głowie kłębią się myśli: czy zdążymy ze wszystkim, co sobie zaplanowałyśmy (zapewne na wyrost i niepotrzebnie), czy uda nam się ugotować te wszystkie pyszności, które sobie zapisałyśmy na kartce o dumnie brzmiącym tytule "Menu - Boże Narodzenie 2014", kartki wysłane? rodzina obdzwoniona? a co z prezentami - czy wszystkie kupione?? Czy będą się podobać? I sprawa priorytetowa - czy starczy nam na to wszystko pieniędzy, a jeśli nie, to co wtedy?
  Czy warto mieć zmarnowane święta z powodu kolejnego rozczarowania wynikającego z braku wygranej w totka? Szef nie dał podwyżki? Zus nie pomyślał o 13-tce macierzyńskiego? Ehhh.... każdy tylko widzi swój biedny czubek nosa....Każdemu mało! Podzieliby się NA PEWNO! Jakby tylko miał czym, a że biedaczysko bez grosza przy duszy - cóż zrobić?
Człowiek musi sobie radzić sam! Możliwości jest wiele! Pożyczka gotówkowa, kredycik? Zaszalejmy!! A co? Nie stać nas?? Święta są... prawda? Musi być i koniec! Co z tego, że po świętach jest jeszcze Sylwester, Nowy Rok....i  nowy miesiąc. Życie nie kończy się po świętach - na całe szczęście!! Czy warto stracić rozum na chwilę przedświątecznego szaleństwa, puścić wodzę fantazji i nie myśleć, co będzie jutro? Dziecko ma pierwsze święta - obsypmy je prezentami! Tona zabawek!! TAK!!!  A co tam tona, zaszaleję - niech będą DWIE!
Co z tego, że za chwilę z nich wyrośnie, że nie zdąży się nimi pobawić, bo jest ich tak wiele, że nie będzie wiedziało za co zabrać się najpierw?
Piszę to wszystko z przymrużeniem oka. Wiem, że często ludzie kupują dużo prezentów dla dzieci, bo w ten sposób rekompensują sobie swoje dzieciństwo niekoniecznie takie, jakiego by sobie  życzyli. Chcą, aby ich dzieciom było lepiej, kolorowej, weselej, że skoro ich stać, to czemu mają nie kupować? Tylko, czy rzeczywiście dziecko będzie bardziej szczęśliwe, jak dostanie 10 zabawek zamiast 3? Czy będzie mniej radosne? Mniej zadowolone? Mam jakieś dziwne przeczucie tam gdzieś w środku, że nie.... Myślę, że najbardziej będzie szczęśliwe, gdy dostanie jeden prezent - wspólny czas z rodzicami! Zabawa, choćby w wymyślonym świecie i starymi zabawkami... Wiem, że czasu nie da się zapakować w pudełko i włożyć pod choinkę - może w zamian za to kupić taki prezent, którym pobawimy się RAZEM z naszym dzieckiem? Wtedy tylko my będziemy wiedzieć, że tak naprawdę dostało dwa prezenty - jeden w pudełku, a drugi w naszym sercu.
Tym postem, może nieco się spóźniłam. A może jednak dam komuś chwilę refleksji. Po tym, ile razy słyszałam stwierdzenie "Tyle zabawek, a ty się nudzisz?" - podpowiem w czym problem - to nie chodzi o to ile jest zabawek w pokoju dziecięcym, tu chodzi o sposób i towarzystwo do zabawy! Zabawką może być wszystko - tylko misją dorosłego jest pokazać, w jaki sposób można się tym bawić.... Nie wystarczy kupić i włożyć do pudełka! Nie warto bankrutować - czas, który możemy ofiarować dziecku nie ma ceny, ale i nie musimy za niego płacić!

2 komentarze:

  1. Eve Milenna - dobrze, że ja nie popadlam w ten szał kupowania bez namysłu chwilą emocji a to an co mnie stać i z wyliczeniem aby starczyło. U nas zawsze się tka liczy choć bywają i sytuacje w których poprostu się nie da wyrobić z gotówką niestety. Co do zabawek o tak ważne ejst również towarzystwo do zabawy. Rodzice kupujcie tyle zabawek ile chcecie ale nie zastępuje nimi swojej obecności bo ona jest najwazniejsza! Dziecko powinno poznawać kolory, krztalty powinno mieć zabawki mieć pomoc aby się rozwijać ale my musimy i temu zięć ku poświęcić czas a zabawka to taka alternatywa gdy np. Chcemy zająć dziecko bo odkurzamy abo myjemy naczynia. Wydaje mi się że dojźała ludzie to rozumieją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację - dojrzali ludzie to z pewnością rozumieją, tylko mam wrażenie, że czasem wpadają w pęd kupowania na oślep, bez zastanowienia. Stać mnie - więc kupuję, nawet jeśli dziecko jest jeszcze za małe na dana rzecz. A otem sami siedzą przed komputerami i dziwią się, że dziecko się nudzi, skoro ma tyle zabawek. Lub co gorsze - kupują zabawki pod siebie - i ustawiają je na szafkach niczym eksponaty w muzeum, żeby tylko się nie zniszczyły... gdzie sens, gdzie logika??

      Usuń

Daj znać, co o tym sądzisz