czwartek, 30 października 2014

Kataklizm!!


To już CZWARTY dzień naszej niewoli!! Areszt domowy w pełni! Za oknem piękna pogoda, ciepło - jak na tą porę roku, a ja z nosem przyklejonym do szyby i łezką w oku czekam na lepsze, ZDROWSZE jutro! Ten czwarty dzień nie wiedzieć czemu stal się dniem kryzysowym. Zazwyczaj kryzys przychodzi trzeciego dnia - tak przynajmniej było w moim życiu do tej pory. Wczoraj widocznie postanowił dać nam spokój, bo i marchewkowe ciacho zagościło na stole i Ciocia Julka wpadła z całym pakietem niusów i tematów do obgadania. Dziś jednak przyszedł i co gorsza atakował z coraz to mocniejszą siła. Im bliżej wieczoru, tym gorzej. I to wcale nie chodzi o to, że Mania - O nie! Co to, to nie!! Z Mania jak najbardziej w porządku.
Wesoła, pogodna i roześmiana. Zaczepia mnie, ucieka - co chwila spoglądając, czy oby na pewno zrozumiałam jej intencje i odpowiednio zareagowałam. Jest najwspanialsza na świecie. I czemu tylko ja nie umiem odpędzić od siebie tych nużących myśli?  Powiem Wam szczerze - było źle!  To ja mam problem z siedzeniem w domu przez cały dzień. Nie umiem - po prostu nie umiem wysiedzieć!! I co z tego, że mogę nadgonić zaległości lub po prostu poleżeć na kanapie gapiąc się w sufit? HAHA!! Poleżeć? Takie proste, a dla mnie wręcz niewykonalne! Zaraz słyszę w głowie "Zapomniałaś podlać kwiatów", "Rety, znowu się nabrudziło - pora wyciągnąć odkurzacz!", "Skoro Mania śpi, to może ugotuje obiad".AAAaaaaaa!! Zaraz oszaleje! KOSZMAR! Czemu nie umiem się polenić, położyć, pogapić.... mieć wszystko gdzieś? Może są jakieś terapie, specjaliści, leki?? POMOCY! Słysze głosy!! One ciągle karzą mi coś robić!! Czy nie ma już dla mnie ratunku? Czy zawsze muszę wszystko zauważać? Czy nie mogę najzwyczajniej w świecie przejść obojętnie obok niepochowanych do zmywarki naczyń? Inni dają radę - zaczynam się o siebie martwić! 
A pod wieczór, zmęczona tą listą rzeczy zrobionych i drugą - oczekujących na zrobienie jutro - jestem już całkowicie wyzuta z jakichkolwiek pozytywnych emocji. Rozdrażniona, poirytowana, wręcz wściekła! Po co? Po co to wszystko robiłam - skoro nie ma po tym ani śladu? Mam wrażenie, że zaraz wybuchnę! Co tu zrobić? Co tu zrobić? Musze wyjść na spacer! POWIETRZA!! Uffff... jest dużo, dużo lepiej. Kilka kroków - i jestem u fryzjera. Siadam, odpływam, relaksuje się. Na głowie pojawiają się loki! Znowu jestem sobą! Włosy uratowane, dusza uratowana! Czasem trzeba sobie pozwolić na jakąś odskocznię od codzienności. Codzienności, ktróą tak kocham i nie zamieniłabym się z nikim za żadne skarby. Wystarczy chwila  - wyjść, łyknąć świeżego powietrza i... 
KEEP CALM AND BE HAPPY!!



Obrazek pochodzi z: http://www.edziecko.pl/rodzice/51,79361,11879459.html?i=0

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daj znać, co o tym sądzisz