piątek, 3 października 2014

Szafa (bez) nadziei, na lepsze jutro

Zakupy, zakupy!! Łaaaa.... Cudownie! Nareszcie! 
Kupowanie ciuchów większości osób ( podkreślam - większości!! ) sprawia przyjemność! Mi też sprawiało! Jednak gdy zaszłam w ciąże, doszłam do wniosku, że nie ma co inwestować w ubrania, bo trudno stwierdzić jaki rozmiar będzie na mnie dobry po próbie dojścia do formy z przed ciąży. Po porodzie - też nic nie kupowałam, bo byłam pochłonięta nauką bycia Mamą... No i teraz, jak Marianna już jest nieco starszym niemowlakiem, nareszcie nadszedł czas dla mnie. Teraz mogę zadbać o odświeżenie garderoby!! Ale czy na pewno jest co tak skakać ze szczęścia?
Zastanówmy się - jest jak i jest za co, wiadomo już nawet KIEDY. Wielkie odliczanie, euforia na sama myśl. Czego to ja sobie nie kupię - buty jesienne potrzebne, jakaś kurtka, może kilka bluzek - też by się przydało. O! SPODNIE!! Tak, tak - wszystko przemyślane, lista zrobiona, co by nic nie umknęło w natłoku kłębiących się w głowie myśli. No to jedziemy! Pierwszy sklep - no coś by może wpadło w oko, ale szału nie ma.
 Drugi - ok, to jest całkiem całkiem, ale jeszcze poszukam. 
Kolejne sklepy, kolejne przejrzane wieszaki, przymierzanie "do siebie". Wizyta w przymierzalni, w której każda fałdka, plamka, krostka, albo co gorsze - rozstępy, urastają do niewyobrażalnych rozmiarów, totalnie zepsułaby już i tak dość nadszarpnięte poczucie własnej wartości! W domu mam jakieś "lepsze" lustra ;)
 Kolejny sklep - spacer po sklepowej alejce w jednym starym, a drugim nowym bucie... Hm... chyba aż tak mnie nie ujęły, żeby to od razu kupić. O tam jest dział dziecięcy!! Oooo jakie śliczne! W tym Marianna wyglądałaby uroczo! Aaaaa! Rozpływam się! 
No ale wróćmy na ziemię - Mania ma pełno ubranek, a Ty Mariankowa Mama, masz szafę, która pęka w szwach - to prawda - szkoda tylko, że od ubrań z czasów liceum, z czasów -10kg, z czasów... Z pięknych CZASÓW!  Jak mantrę powtarzałam sobie w głowie "Szukaj czegoś dla siebie!!"   To szukałam, szukałam, aż w głowie pojawiają się nowe myśli - Gdzie by tu można było usiąść.... Ale mnie bolą nogi! Plecy! GŁOWA! Czy możemy już wracać? Ciekawe czy Marianna śpi? Mam nadzieję, że nie płakała... ale chyba jakby coś było nie tak, to by dzwonili.... Marzy mi się łóżko z miłą, miękką pościelą...Chyba jestem zmęczona.... WRACAMY! 

Tak!
 Stanowczo przestałam umieć robić zakupy!!

2 komentarze:

  1. Hahaha jakbym czytała swoje wspomnienia :P Moje pierwsze zakupy też okazały się porażką, bo oczywiście jak na złość "nic nie było w sklepach". Nie dość, że wróciłam do domu wkurzona i zmęczona to jeszcze z palpitacją serca jak tam moja dziecinka poradziła sobie bez mamusi :P Całe szczęście następne zakupy były już bardziej owocne, więc szybko złapałam bakcyla, na nowo :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już tez złapałam bakcyla zakupowego - co stało się trochę niebezpieczne dla stanu konta ;)
    Jest nadzieja ;)

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co o tym sądzisz