środa, 2 lipca 2014

Lekarskie wizyty

Od jakiegoś czasu Mariankowa Mama zaczęła podejrzewać, że Jej córcia ma wbudowany radar - radar, którym wyczuwa lekarzy na odległość. Z niewiadomych przyczyn Mania reaguj spazmatycznym płaczem na sam widok lekarza. Pochodzenie takiego typu zachowania nie jest znane. Mariankowa Mama może zrozumieć wszystko - szczepienia bolą, okej!! Ale ona płacze zanim cokolwiek się wydarzy. Wszystko zaczyna się w momencie, gdy lekarz na Nią spojrzy. Minka z uśmiechniętej zaczyna przybierać charakterystyczny kształt podkówki, a oczy zaczynają się robić coraz bardziej czerwone i załzawione. Jeśli wziąć pod uwagę, że w swoim 5-cio miesięcznym  życiu Mania miała 4 wizyty szczepienne, 2 wizyty pediatryczne, 3 wizyty chirurgiczne, 1 okulistyczną i 3 ortopedyczne - można pomyśleć - dużo. Na każdej płacz- bez względu co się na nie dzieję, co jest robione. Nigdy to nie jest nic strasznego - najmniej komfortowe są szczepienia. Nie da się Jej zagadać, zaciekawić, rozbawić. Nic nie działa... BETON!
Łzy same pchają się do oczu również Mani Mamie. Jej Kruszynka płacze, ona ją tuli, całuje. Ale jednocześnie tłumaczy sobie, że Mariance nie dzieje się krzywda, że to nic takiego strasznego, że płacze, że to zaraz minie i znowu będzie się tak słodko uśmiechać i cieszyć, kiedy Mama zrobi głupią minę, a Tata uniesie Ją wysoko, wysoko....
A jak Mariankowa Mama słyszy o maluszkach ciężko chorych, po operacjach, to wie, że tak naprawdę te kilka Maniuśkowych wizyt to drobiazg!! Za czasów studenckich Mani Mama była wolontariuszem w Fundacji Dr Clown. Chodziła po szpitalach w wesołym stroju i umilała czas chorym dzieciakom. Widziała wiele. Oddział psychiatrii, kardiologii... najciężej było na onkologii. Niejednokrotnie po powrocie do domu płakała w poduszkę i zadawała sobie pytania "Dlaczego??", "Jak te Maluchy dają radę? Są tak dzielne!!".
Idąc do szpitala Mani Mama, wówczas jeszcze studentka, starała się być nabuzowana energią. Tryskać radością, uśmiechem, a zarazem mieć w zanadrzu bajkę, ciekawą opowieść, dobre słowo.  Pamięta dobrze, jak weszła do sali z czerwonym noskiem i zabawnie skręconym balonem, z pacynką na ręku. W tej sali  bywała już wielokrotnie. Mała Pacjentka, zazwyczaj wesoła, uśmiechnięta - tego dnia leżała na łóżku bez siły, Jej oczy były lekko przymknięte, z ogromnym wysiłkiem wypowiadała krótkie odpowiedzi. Nie zadziałał ani czerwony nosek,  ani balon, ani pacynka... NIC!! Ona walczyła o życie!!  Pamięta zaczerwienione oczy Jej Mamy...
To było bardzo trudne dla Mani Mamy.

Teraz pisząc ten post wie, jak wszystko staje się nieważne, gdy zabraknie jednego - zdrowia.
Codziennie prosi Najwyższego, żeby tego zdrowia nigdy nie zabrakło... A to, że Mania płacze przy szczepieniu... Oby tylko takie były Mariankowe smutki w czasie lekarskich wizyt.


 Zdjęcie pochodzi z: http://publications.mcgill.ca/reporter/2010/10/paging-dr-clown/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daj znać, co o tym sądzisz