poniedziałek, 5 maja 2014

Must have...

Mam wrażenie, że myśli o dziecku, które niebawem się pojawi, w ogóle nie są w stanie opuścić choćby na chwilę mózgu kobiety w ciąży. To jest męczące, denerwujące i irytujące dla całego otoczenia - ale na pewno nie dla Niej!! O nie!! Ona nie umie mówić o niczym innym, a nawet jak próbuje i bardzo się stara, to wszystko zmierza w ściśle określonym kierunku.Właśnie ten sposób myślenia, sprawia, że nagle większość rzeczy oferowanych dla niemowląt dostaje dodatkową metkę z dumnie brzmiącym "Must have". Długie listy zakupów spędzają sen z powiek przyszłym tatusiom. A jak tylko któryś z nich nieśmiało spróbuje zapytać "Czy to oby na pewno jest potrzebne?", otrzyma w odpowiedzi megapakiet argumentów, którym nawet najodważniejsi śmiałkowie nie daliby rady.

Tylko co w sytuacji kiedy dziwnym trafem, szef gratulując nam, nie wpada na genialny pomysł podniesienia nam pensji, a jedynie liczy koszty związane z tą sytuacją?? Informacja o powiększeniu rodziny, powinna jednoznacznie sugerować o zwiększonych potrzebach, więc czemu nie?
CZEMU się pytam??
Nie wydaje się Wam to logiczne i w pełni uzasadnione?
Mi bardzo.

Co więc zrobić, gdy każdy sklep z artykułami dla niemowląt mruga zachęcająco okiem, a biedna brzuchatka musi omijać go z krwawiącym sercem? Ceny odstraszają, konto świeci pustkami, a potrzeby wcale nie znikają, a wręcz rosną wraz z gabarytami Ciężarówki w opresji. Rozwiązań jest wbrew pozorom wiele, a wszyscy wiedzą, że jak kobieta tylko chce - to KOBIETA może wszystko!

1 komentarz:

Daj znać, co o tym sądzisz