środa, 28 maja 2014

Strach ma wielkie oczy...

Kilka dni temu Mariankowa Mama uświadomiła sobie jakie to niesamowite szczęście, że urodziła się i mieszka wraz z Marianką i Mariankowym Tatą w Polsce, a nie na przykład w Australii. Nie to żeby nie lubiła misiów koala czy kangurów, bo zawsze marzyła o własnym (zamiast psa). Wyobrażacie sobie - kangur w domu!! Ale by było... 

Ale powróćmy do tematu. Wszystko zaczęło się od porannego telefonu. Byłyśmy wtedy u Dziadków Marianki. 
Rozmowa Babci Mani:
- Halo? Jak to wąż? Może to był zaskroniec? Ile?? 1,2m? Gdzie? U nas na ogrodzie? Kiedy? Przed chwilą....Aha....  Dziękuję za wiadomość....


Wszyscy domownicy zaniemówili. "Jak to wąż??" W pierwszej chwili zbagatelizowali informacje - "Nie, to niemożliwe. Pewnie to zaskroniec". Mariankowa Mama także w pierwszej chwili się nie przejęła. Dopiero Mariankowy Dziadek zasiał ziarno niepokoju mówiąc, że być może to jest wąż, który komuś uciekł.... I dopiero wtedy się zaczęło!! Lawina myśli: "Ten wąż może być niebezpieczny!!", "Ten wąż może być wszędzie!!". No i co teraz? Zje nam kota! Zje nam królika! Co tam kot, co tam królik - ale nasza Marianka!! Nie wolno Jej spuścić z oka choćby na sekundę!! Nie wolno jej zostawiać samej choćby na pól sekundy!! Nie będzie leżeć na kocyku na trawce!! 

Z minuty na minutę coraz większa panika ogarniała Mariankową Mamę.... Chodząc po ogrodzie, wszędzie widziała doskonale kryjówki dla węża. Wszystko wydawało się jakieś podejrzane. Wiem, wiem - to z pewnością okrutne- ale jedyne co przyniosło ulgę i nieco uśmierzyło lęk, to myśl, że skoro królik pasie się na trawce i nadal tam jest, tzn. że to musiał być zaskroniec. Mijały godziny, mijały dni - po wężu ani śladu. Widocznie poszedł sobie dalej siać zamęt i panikę.


Dobrze, że takie sytuacje zdarzają się niezwykle rzadko. Ale co by było, gdyby Mariankowa Rodzina musiała się z tym borykać na codzień??



Śmiejąc się sama z siebie Mariankowa Mama przypomniała sobie wierszyk:

(...)
- Tygrys, tato! Tygrys! - krzyczy.
- Tygrys?... - ojciec się zapyta.
- Ach, lew może!... Miał kopyta
Straszne! Trzy czy cztery nogi,
Paszczę taką! Przy tym rogi...
(...)

Idzie ojciec, służba cała,
Patrzą... a tu myszka mała
Polna myszka siedzi sobie
I ząbkami serek skrobie!...
 ( M. Konopnicka fr. "Stefek Burczymucha")

3 komentarze:

  1. Haha fragment: 'zje nam kota! Zje nam krolika!' baardzo mi poprawil humor na dziendobry :D

    OdpowiedzUsuń
  2. 56 year old Health Coach I Walther Murphy, hailing from Port McNicoll enjoys watching movies like Pericles on 31st Street and Kabaddi. Took a trip to Gusuku Sites and Related Properties of the Kingdom of Ryukyu and drives a Ferrari 250 GT SWB "Competition" Berlinetta Speciale. post

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co o tym sądzisz