czwartek, 15 maja 2014

Warzywka eko...

Świat zwariował na punkcie słowa "eko". Nagle wszystko może być eko i to magicznie przyciąga. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, iż "eko" równa się "na topie". Bardzo modne stały się eko- bazary. Kupimy tam wszystkie warzywa, owoce, nabiał i mięso prosto z ekologicznych gospodarstw. Powstaja też grupy zakupowe, w których to ludzie wspólnie robią wielkie zakupy w gospodarstwach, dzięki czemu maja wynegocjowane niższe ceny.  Niestety eko - znaczy również droższe. Jest to uwarunkowane sposobem uprawy roślin - mniej chemii, to również mniejsze plony i więcej pracy człowieka. Dobry nabiał i mięso, to również drożdższa pasza dla zwierząt oraz inne, lepsze warunki chowu. Warto zwracać uwagę na to, co jemy i na to, co jedzą nasze dzieci. Robiąc zakupy słyszę głos zza światów "czytaj etykiety", "sprawdzaj dokładnie skład spożywanych produktów". Tylko skąd na to wszystko brać dodatkowe pieniądze? I skąd wiedzieć, czy to naprawdę jest eko??
Promocje w supermarketach kuszą. Ale czy warto? Wszechobecna chemia zabija smak, wzmaga uczulenia. A co z pieczywem - za prawdzwe, pyszne trzeba zapłacić więcej. Jednak ma to sens, ponieważ w porównaniu ze sztucznie napompowanym chlebem z supermarketów, pieczywo na zakwasie lub drożdżach dłużej będzie świeże i nie zostanie wyrzucone do kosza następnego dnia.
No to Mariankowa Mama się pomądrzyła. Przejdzmy do naszej Marianki. Lada chwila Mała zacznie jeść przeciery z marchewki, jabłuszka, aż w końcu całe zupki. Gdy byłam w ciąży zarzekałam się, że będę gotować sama takie specjały. Czas jednak modyfikuje pomysły Mariankowej Mamy. Teraz myslę, że póki nie ma świeżych, polskich warzyw, warto skorzystać z oferty słoiczkowej.  Z Marianką akurat wyszło tak, że młode warzywka już się pojawiły, ale mam wrażenie, że to nie całkiem jest eko. A co z owocami? Jabłka będą dopiero jesienią. Czy warto kupować te jeszcze dostępne polskie czy te już dostepne zagraniczne? Mam jeszcze chwilę - przemyślę.

6 komentarzy:

  1. Jeżeli chodzi o jabłuszka to zdecydowanie polskie, są przechowywane w chłodniach, a nie sypane chemią. Na początku moja córeczka dostawała gotowane polskie jabłka i wszystko było ok.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na szczescie mam blisko babcie i jej gospodarstwo. Delektuje sie teraz salata, za chwile pomidorami i ogorkami. Niestety w sklepie jeszcze nie uswiadczylam tak dobrych owocow i warzyw :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zakupiłam blendera i będę przyrządzać młodą marchewkę, ziemniaczka i jabłuszko :) A myślisz, że słoiczek jest "eko"? Wystarczy przeczytać skład :-p A jak mi się nie będzie chciało, to kupię słoiczek- jedno i drugie na zmianę- jak ze starszą córką :) Ale do tego jeszcze dwa miesiące :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jasne, że na początku jak Mania będzie poznawała wszystkie smaki, czyli będzie zjadała 3 łyżki na krzyż, to nie opłaca się samemu gotować, bo to szkoda czasu a finansowo pewnie podobnie wyjdzie ;) (często można trafić na promo takich minisłoiczków w marketach). A jak już Mania się rozsmakuje i sezon owocowo-warzywny będzie już w pełni, to absolutnie warto już wtedy samemu gotować a słoiczki od wielkiego dzwona ;)
    Co do tego modnego słówka "eko", to niestety, ale wydaje mi się, że w 90% jest to eko-ściema! W tych sprawach ufałabym tylko babci i sobie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miska po gotowanych warzywkach czuje sie spoko, ale po sloiczku miala koszmarne problemy z brzuszkiem. Warzywa kupujemy na targu albo w sklepie. Przeciez probujemy i wiemy, co smakuje a co szajs. Eko zostalo wymyslone, by zarabiac mogl ktos.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham eko warzywka! Ostatnio udało mi się trafić na przetwory warzywne, które kupuje online! Pyszne i pełnowartościowe, polecam każdemu :)

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co o tym sądzisz